Kultura na weekend. Odc. 247
Cruise znów fruwa, Depardieu spadł z tronu. Takiego Cannes nie było nigdy
Ruszyła 78. edycja festiwalu w Cannes, który po raz kolejny okazuje się ulubionym celem amerykańskiej branży filmowej. W tym roku przyjechała krytykować nowe pomysły prezydenta Donalda Trumpa oraz prezentować filmy Wesa Andersona, Ariego Astera czy Richarda Linklatera (choć ten ostatni poszedł tropem Jean-Luca Godarda). A także gorącą premierę „Mission: Impossible – The Final Reckoning” z 62-letnim Tomem Cruise’em. – To film znakomity. I tak jak mój sceptycyzm wobec kina powtarzalnego, sequelowego, jest coraz mocniejszy, tak tutaj wgryzałem usta w ręce ze zdenerwowania, nie byłem w stanie powstrzymać potu cieknącego po skroniach i rękach – mówi Janusz Wróblewski, który po raz 31. relacjonuje dla „Polityki” to, co się dzieje na Lazurowym Wybrzeżu.
– Takiego otwarcia nie widziałem nigdy – długie monologi, właściwie stand-upy występujących, akcent na pozycję aktora, aktorstwa, przedefiniowywanie jego roli, mocna przemowa Roberta De Niro poprzedzona laudacją wspaniałego Leonardo DiCaprio... – wylicza nasz wysłannik, opisując największych z największych oraz nowe reguły, którym podporządkowano tym razem cały festiwal. Rozmawiamy też o tym, co się dzieje w kuluarach. Początek Cannes zbiegł się bowiem w czasie z ogłoszeniem wyroku 18 miesięcy więzienia (w zawieszeniu) w procesie Gérarda Depardieu, legendy francuskiego aktorstwa. – Spadł z tronu w bardzo nieciekawy sposób i moim zdaniem już się z tego nie podniesie – komentuje nasz krytyk. Rozmowę prowadzi Bartek Chaciński.
***
Cieszymy się, że słuchasz naszych podkastów. Powstają one również dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby w pełni skorzystać z możliwości słuchania i czytania tekstów naszych autorów z bieżących i archiwalnych numerów „Polityki” i wydań specjalnych, dołącz do grona prenumeratorów Polityka.pl.