Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Polityka o historii

Polityka o historii. Odc. 80

Prywatna wojna Moczara. Chował uraz, to on uruchomił w PRL antysemicką czystkę

Mieczysław Moczar (w centrum), minister spraw wewnętrznych, lider tzw. partyzantów, podczas kombatanckiego spotkania w lesie pod Anielinem, lata 60. Mieczysław Moczar (w centrum), minister spraw wewnętrznych, lider tzw. partyzantów, podczas kombatanckiego spotkania w lesie pod Anielinem, lata 60. Forum
Z prof. Pawłem Machcewiczem, autorem książki „Narodowy komunizm po polsku. Partyzanci Moczara”, o tym, jak komuniści grali na narodowej dumie i rozbudzali nacjonalizm, rozmawia Marcin Zaremba.

UWAGA! „Polityka o historii” ma już własny kanał na YouTubie. Zapraszamy do subskrypcji!

„Jaja kobyły” na początek. Podobno Moczar – od 1964 r. minister spraw wewnętrznych – zaczynał większość swoich wystąpień od słów: „Ja jako były partyzant”. Epatował wojenną przeszłością, budował swoją legendę.

W latach 60. był nie tylko ministrem, lecz także szefem Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, postacią charyzmatyczną, co potwierdzają liczne dzienniki i relacje. Jego działania i postawa przyciągały zarówno naukowców, jak i dawnych żołnierzy AK i innych środowisk, które widziały w nim szansę na ograniczenie zależności od Moskwy oraz przywrócenie tradycji narodowych.

Moczar chował głębokie urazy wobec komunistów żydowskich, związane z doświadczeniami wojennymi i upokorzeniami lat 40.

To zadziwiające, mówi prof. Machcewicz, jak jedno doświadczenie może być tak traumatyzujące i ważne. Chodzi o konflikt z czasów wojny z jednym z towarzyszy żydowskich, który ponoć miał za zgodą Moskwy Moczara zlikwidować. Po raz drugi Moczar został upokorzony w 1948 r., kiedy musiał – jego zdaniem na polecanie żydowskich towarzyszy – złożyć samokrytykę. Z tego czasu pochodzi jego wypowiedź, że „Związek Radziecki jest naszą ojczyzną”. Te doświadczenia miały zdaniem historyka pozostawić u Moczara silny antysemicki uraz.

Po 1956 r. władza komunistyczna w pogarszającej się sytuacji gospodarczej szukała nowych źródeł społecznego poparcia. Odwołanie do tradycji narodowej oraz antysemityzm stawały się poręcznymi narzędziami. Moczar i jego zwolennicy aktywnie wykorzystywali te mechanizmy, promując narodowe wartości i ograniczając wpływy środowisk żydowskich.

W prasie pojawiały się artykuły podkreślające polską pomoc dla Żydów w czasie wojny, polemizujące z zagranicznymi publikacjami krytycznymi wobec Polaków. Wewnętrzne dokumenty MSW wskazywały na zagrożenie ze strony „syjonistycznej propagandy”, tworzono atmosferę obrony narodowego dobrego imienia.

Cenzura ingerowała w publikacje dotyczące relacji polsko-żydowskich. Władza promowała obraz tragedii Żydów jako części dramatu narodu polskiego, zacierając rozróżnienia etniczne i konsekwentnie kreując pozytywny narodowy wizerunek.

Moczara nie można uznać za inicjatora kampanii antysemickiej 1968 r. – decydującą rolę odegrał Władysław Gomułka, szczególnie po wydarzeniach wojny sześciodniowej. Jednak to Moczar i jego środowisko w MSW i mediach stworzyli interpretację i język wykorzystywany w marcu 1968, uruchomili antysemicką czystkę.

Moczar wiecznie żywy – można by powiedzieć, ponieważ piętnowanie w ostatnich latach historyków, dziennikarzy i polityków, którzy rzekomo współtworzą pedagogikę wstydu, zaprzeczanie udziałowi Polaków w Holokauście, kult sprawiedliwych – wszystko to są reminiscencje moczarowskiej polityki historycznej.

OGLĄDAJ:

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama