Budowę kolei dużych prędkości przejęła niedawno spółka CPK – ta sama, która jest odpowiedzialna za powstanie megalotniska w Baranowie. Planuje inwestycje kolejowe z rozmachem, bez względu na koszty. Byle uzasadnić swoje istnienie.
Spółka Centralny Port Komunikacyjny wykupiła już pod megalotnisko prawie 400 ha gruntów. To kilkaset małych rozrzuconych działek. Rolniczy potentaci z tego terenu nawet nie przystąpili do negocjacji.
PiS, mimo krytyki i nierealistycznych założeń, ciągle szykuje się do budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego. W szczycie przedwyborczej kampanii chce podpisać jak najwięcej kontraktów. Pieniądze się nie liczą. Jeśli opozycja wygra wybory, ma być zmuszona do prowadzenia inwestycji za ponad 200 mld zł.
Lot potrzebuje nie tylko nowego prezesa, ale przede wszystkim nowej strategii. Zamiast marzyć o CPK, musi wreszcie zacząć zarabiać pieniądze.
Kolej miała być w Polsce tylko dodatkiem do komunikacji samochodowej, jednak okazało się, że pasażerów jest dziś więcej niż przed pandemią. Tymczasem na wielu wyremontowanych ostatnio trasach więcej pociągów się nie zmieści.
Inflacja będzie czasem mniejsza, czasem większa, ale zawsze jakaś. Byłoby dziwne, gdyby jej nie było. Pan Glapiński ostrzegał przed deflacją, ale nie mówił, że na pewno nastąpi. I nie pomylił się, co dowodzi jego wysokich kompetencji.
Pasuje tu parafraza stwierdzenia z „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. Kucharz Jurajda rzekł: „Byt to niebyt, a niebyt to kształt”. Analogicznie: „Dobra zmiana to ruch, a ruch to bezruch”.
Sztandarowa inwestycja PiS, Centralny Port Komunikacyjny, obrasta w kolejne absurdy. Mieszkańcy tracą przez nie swoją przestrzeń do życia, a podatnicy pieniądze wyrzucane w błoto. Tym razem zapraszamy na Podkarpacie.
Projekt megalotniska między Warszawą a Łodzią oznacza zabetonowanie kilku tysięcy hektarów gruntów wysokiej jakości. Obecna władza forsuje go wbrew woli lokalnej społeczności, galopującym kosztom i zdrowemu rozsądkowi.
O tym, dlaczego budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego należy odłożyć, a projekt szprych kolejowych wyrzucić do kosza, mówi nam Tomasz Wardak, autor książki „Piasta i szprychy”.