Profesor Stanisław Sławomir Nicieja przez dwadzieścia trzy lata, nagrobek po nagrobku, opisywał Cmentarze Łyczakowski i Orląt we Lwowie. Władze ukraińskie patrzyły na niego z niechęcią, zakazywały poszukiwań, w Polsce za książki o lwowskich cmentarzach był chwalony i nagradzany. Mówiono, że ratuje pamięć o świecie skazanym na zapomnienie. Gdy zajął się zapomnianymi, zniszczonymi cmentarzami na Śląsku, oskarżono go o łamanie prawa.
Szczątki 28 Ukraińców z Ukraińskiej Powstańczej Armii leżą w plastikowych workach w lodówce Zakładu Medycyny Sądowej w Rzeszowie. 53 lata czekały na ekshumację. Na chrześcijański pogrzeb czekają od trzech miesięcy.
Od dawna zastanawiam się z rosnącą paniką, jakiej użyć metafory gwoli podkreślenia przerażającego zjawiska ucieczki czasu, który Siły Ziemskie ofiarowały ludziom do przeżycia. Wydawałoby się, że płynie, a - na przykład - majowy dzień 1974 r., kiedym zakładał Społeczny Komitet Opieki nad Starymi Powązkami, wydaje mi się trwać tuż za mną, prawie na odległość ręki, zaś tymczasem... minęło ćwierćwiecze i oto w pełnej gorączce przygotowujemy się do możliwie najbardziej uroczystego jubileuszu istnienia i dotychczasowych prac Komitetu. Czas bowiem pomknął jako jeleń przez chaszcze, szczwany ogarami śmierci.