Rok bez siedmiu minut
Gdyby artykuł Antoniego Libery pt. „Seans uwielbienia” (POLITYKA 16) przeczytać dosłownie, to można by odnieść wrażenie, że autor poczytnej powieści „Madame”, niczym kwiat, zbuntował się przeciwko własnym korzeniom. Sukces tego autora na krajowych i zagranicznych rynkach książki wynika z jego niewątpliwego talentu, ale jest także efektem profesjonalnych zabiegów promocyjnych i handlowych, których areną są targi książki.
„Pod mocnym aniołem” to książka zdradliwa jak miód pitny albo tequila. Pije się przyjemnie, ale co potem, lepiej nie mówić. Pysznie było, a teraz czemu łeb chce oderwać?
Specjalnie przysposobiony do druku w świątecznej "Polityce" fragment powieści pt. "Pod mocnym aniołem", która najprędzej za rok ukaże się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Literatura z założenia jest sztuką pseudonimowania. Nie wyobrażam sobie mówienia wprost o lękach zupełnie podstawowych, które oczywiście mnie nie omijają. Zjawiskiem, które dotyczy wszystkich, a dla mnie jest szczególnie druzgoczące, jest upływ czasu. Przemijanie odczuwam bardzo dotkliwie.