Wielu komentatorów zadaje sobie teraz pytanie, dlaczego Joe Biden zmienił zdanie. I po co właściwie w wieku 80 lat zdecydował się na meczącą walkę o reelekcję. Niektórzy mówią o jego patriotycznych motywacjach i odrazie do Trumpa. Ale główny powód jest moim zdaniem inny.
Wiceprezydent Kamala Harris miała rychło zastąpić wiekowego Joe Bidena w Gabinecie Owalnym. Ale dostała do rozwiązania sprawę, która może zatopić jej karierę.
Do licznych wyzwań stojących przed rządzącymi w Białym Domu i Kongresie demokratami należy dołączyć „problem Kamali Harris”, jak złośliwie, ale nie bez racji, pisze o pani wiceprezydent konserwatywny tygodnik „National Review”.
Brzydka, zrobiona na chybcika i jeszcze te trampki – okładka „Vogue”, która miała celebrować Kamalę Harris jako pierwszą wiceprezydentkę USA, wywołała sporo kontrowersji.
Wynik w Georgii to kolosalny sukces Bidena i demokratów. Zawdzięczają go w dużej mierze Trumpowi, któremu bardziej zależało na reelekcji niż na interesach swojej partii i kraju.
Walkę z pandemią na całym świecie wygrywają przede wszystkim polityczne liderki. W nowym roku trzymajmy się więc kobiet, bo zginiemy.
Team Bidena „wygląda jak Ameryka”: jest w nim rekordowa liczba kobiet i przedstawicieli mniejszości nigdy przedtem tak licznie w rządach niereprezentowanych.
Wybory tylko potwierdziły, że szufladkowanie Amerykanów na podstawie pochodzenia coraz bardziej traci sens. Proste „kolorowe” podziały odchodzą do lamusa. Najlepszym przykładem Kamala Harris.
Tegoroczną debatę wiceprezydentów uznano za najważniejszą w historii Ameryki, bo do Białego Domu startują politycy najstarsi w jej dziejach. Harris i Pence mogą ich szybko zastąpić.
Biorąc pod uwagę wiek kandydata Demokratów na prezydenta, jego zastępczyni Kamala Harris wkrótce może rządzić Ameryką.