„Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Vargasa Llosy to reportaż o nim samym, o Paryżu, Londynie i ojczystym Peru. Narrator, czyli autor, siedzi w wygodnym wagonie wehikułu czasu, który ruszył z peronu w 1950 r. i podróżuje przez 40 lat.
Paul Gauguin i jego babka Flora Tristan są bohaterami najnowszej powieści Maria Vargasa Llosy „Raj tuż za rogiem”. Pomysł, by skonfrontować ich losy i połączyć niewidzialną nicią, był intrygujący, ale i tak najważniejsza jest kwestia – jak peruwiański autor pokazał francuskiego malarza.
Sceptycy wątpili, czy Mario Vargas Llosa napisze jeszcze wybitną książkę. Po „Wojnie końca świata”, wydanej w 1981 r. – ostatnim dziele o epickim rozmachu – przyszły lata chude. Pisarz spróbował swoich sił w polityce i niewiele brakowało, a w 1990 r. zostałby prezydentem Peru, gdyby na jego drodze nie stanął „człowiek znikąd” – Alberto Fujimori. Być może ta nieudana przygoda z polityką sprawiła, że Llosa powrócił w najnowszej powieści do jednego ze swoich ulubionych tematów – latynoamerykańskiej satrapii, na której zna się lepiej niż cały zastęp politologów.