Dalsza eskalacja przemocy na rozkaz władzy może doprowadzić do tragedii, aż za dobrze pamiętanych z historii PRL – piszą członkowie polskiego PEN Clubu.
Po lekarzach, sędziach, nauczycielach i generalnie elitach, po lewakach, LGBT i UE Kaczyński i jego państwo znaleźli kolejnego wroga. Młodzież, a czasem nawet dzieci.
Okazało się, że zamaskowani mężczyźni bijący pałkami uczestników pokojowej manifestacji to nie kibole, ale funkcjonariusze elitarnej policyjnej jednostki BOA. Kto wydał rozkaz, aby skierować komandosów do walki z kobietami?
Jarosław Kaczyński mówił w Sejmie do posłów opozycji: „Demonstracje kosztowały życie wielu osób. Macie krew na rękach”. W tym samym czasie na ulicach Warszawy policja użyła gazu wobec protestujących.
Strajk Kobiet rozlewa się po Polsce, obejmując różne grupy społeczne, więc władza usiłuje go skompromitować i zyskać pretekst do nadzwyczajnych działań. Używa całego arsenału środków.
„Niech agresorzy ponoszą konsekwencje” – bronił strategii policji szef MSWiA Mariusz Kamiński. Liderki OSK komentowały: „Protest był pokojowy, niczym nie wyróżniał się od poprzednich”.
Są „wk...ieni”, uważają, że PiS złożył demokrację do trumny, boją się, że ich dzieci wyemigrują. Różne są powody, dla których wychodzą na ulice. Oddajmy im głos.
Co widzi Jarosław Kaczyński ze swej pilnie strzeżonej willi? Że nie lubi go nawet ulica, przy której mieszka. Może to zobaczyć w oknach sąsiadów.
Że nie lubi go nawet ulica, przy której mieszka, może przeczytać na chodnikach i w oknach sąsiadów. Tekst Marcina Kołodziejczyka wieczorem na Polityka.pl i od środy w kioskach w tygodniku „Polityka”.
Mamy już akcję i reakcję, więc jeśli nie zdarzy się nic istotnego, zapewne dojdzie do podtrzymania albo rozszerzenia oczekiwań każdej ze stron – mówi psycholożka społeczna i polityczna prof. Aleksandra Cisłak z Uniwersytetu SWPS.