Są wulkany czynne, wygasłe i drzemiące, eksplozywne, efuzywne, gazowe i stratowulkany; stożkowe, szczelinowe, kopułowe i tarczowe. Są przewidywalne i nieprzewidywalne. Hawajska Kilauea należała, zdawałoby się, do przewidywalnych.
Vulcan, mityczny bóg podziemi, pozostawił po sobie także na dzisiejszych ziemiach polskich wiele śladów, a wśród nich skarbiec z klejnotami: agatami, ametystami, jaspisami, kryształem górskim, oliwinem, kwarcem dymnym. Czas teraz odnaleźć diamenty.
Przed rokiem chmura wulkaniczna znad Islandii sparaliżowała przestrzeń powietrzną nad Europą i spowodowała liczone w miliardach euro straty gospodarcze. Ale ze strony europejskich wulkanów możemy spodziewać się rzeczy znacznie gorszych.
Z powodu zeszłorocznej erupcji islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull linie lotnicze poniosły aż 1,7 mld dolarów strat. Jakie wyciągnięto z tego wnioski? Podobne zdarzenie znów spowodowałoby na europejskim niebie wielki chaos i ogromne straty.
Tylko jeden kraj Europy nie ucierpiał z powodu chmury pyłu. Na Islandii życie toczyło się bez większych zakłóceń. Miejscowi szykują się na wypadek wybuchu znacznie większego wulkanu.
Zakończyła się krwawa, 40-letnia wojna domowa z Tygrysami Tamilskimi w Sri Lance. Czy ta wyspa zamieniona w piekło wróci do pierwotnej rajskiej postaci?
Tym razem przed językiem płynącej z Etny lawy nie położono chusty świętej Agaty. Mieszkańcy wiosek leżących u podnóża wulkanu wierzą w to, że ma ona cudowną moc uspokajania żywiołu. Ilekroć lawa wdziera się do ich osad, powtarzają pradawny obrzęd.