Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Czy Śląsk spóźnił się na pociąg „Solidarności”?

26. rocznica porozumień jastrzębskich. W tle kopalnia „Zofiówka” 26. rocznica porozumień jastrzębskich. W tle kopalnia „Zofiówka” Bartłomiej Barczyk / Agencja Gazeta
Gdy w sierpniu 1980 r. stanęła Stocznia Gdańska, a do strajków przystąpiło całe Wybrzeże, kopalnie i huty meldowały władzom PZPR o przedterminowym wykonaniu planu pięcioletniego.

1980 to nie miał być rok zwyczajny. Wieńcząc dekadę Edwarda Gierka, wieszczył kolejne sukcesy – także w przemyśle górniczym, który dla władzy miał znaczenie priorytetowe. Już rok wcześniej wydobycie czarnego kruszcu osiągnęło magiczne 200 mln ton z górką. Teraz trzeba było podnieść poprzeczkę i do końca lipca fedrunek przekroczył już 120 mln ton. Gdyby szło tak dalej, kolejna setka do końca roku była pewna jak amen w pacierzu. Gdyby szło tak dalej... Nie poszło.

Czytaj też: Czy Gierek przybliżył Polskę do Zachodu?

Sprzedaj konia, kup Ślązaka

Spokój na Śląsku był pozorny, choć próbowano izolować społeczeństwo od niebezpiecznych newsów z Wybrzeża. Trwały jednak wakacje, a lato było gorące – powracający znad morza wczasowicze przywozili do domów atmosferę społecznego buntu. Z ust do ust przekazywano sobie postulaty gdańskich stoczniowców. Coraz głośniej i odważniej. Pomiędzy Wybrzeżem a Śląskiem coraz swobodniej hulał sposób komunikacji rodem z tych lat, kiedy najszybszym nośnikiem wieści poza telegrafem były pociągi. Na burtach wracających z portów węglarek i wagonów osobowych krzyczały wypisane kredą i farbą apele do Ślązaków, żeby przyłączyli się do stoczniowej rewolty i poparli protest. W ten szczególny sposób informowano, o co stoczniowcom i portowcom chodzi – zarówno w wymiarze społecznym, jak i politycznym.

Reklama