Przedstawmy najpierw krótko naszego bohatera – Rodrigo Lopes żył w XVI w., był słynnym angielskim lekarzem, miał wśród pacjentów wiele znakomitości, nawet Elżbietę I. Przeszedł do historii jako jedyny królewski lekarz skazany na śmierć, zresztą za czyn, którego niemal z pewnością nie popełnił ani nie planował. Nawiasem, cała ta ponura sprawa najprawdopodobniej zainspirowała Szekspira do stworzenia postaci Shylocka, jednego z bohaterów „Kupca weneckiego”. Ale co to była za afera?
W służbie Jej Królewskiej Mości
Rodrigo Lopes urodził się w Portugalii w słynnej żydowskiej rodzinie lekarskiej (ojciec leczył króla Jana III), zdobył gruntowne wykształcenie na uniwersytecie w Coimbrze. Rodzina pod przymusem przeszła konwersję, ciążyło więc na niej podejrzenie o bycie „fałszywymi chrześcijanami”, w tajemnicy praktykującymi judaizm. Ponieważ takie oskarżenie mogło zakończyć się wyrokiem śmierci, a portugalscy inkwizytorzy słynęli z gorliwości, Lopes opuścił kraj i w 1559 r. wyemigrował do Anglii, gdzie przyjął oficjalne i obowiązujące wyznanie anglikańskie.
Pracując w szpitalu, zdobył doskonałą opinię medyka „ostrożnego i zręcznego”, a później, korzystając z rosnącej sławy, zyskał niemałą liczbę pacjentów pochodzących z wyższych sfer. Pośród nich znalazł się Francis Walsingham, pierwszy sekretarz królowej Elżbiety, dyplomata, członek „Najbardziej Szanownej Tajnej Rady Jego Królewskiej Mości” oraz „mistrz szpiegów”, czyli szef elżbietańskiej bezpieki i wywiadu razem wziętych. Walsingham dostrzegł w Lopesie więcej niż znakomitego lekarza – medyk znał pięć języków, miał użyteczne kontakty w Portugalii i Hiszpanii i zapewne kilka innych cech przydatnych w pracy szpiega.