„Zarżnęli taką fabrykę! Kiedyś byliśmy potęgą, a teraz? Jak można było zepsuć taki dorobek! Popatrzcie na Skodę! Albo na Dacię! Dlaczego nie produkujemy nowej Warszawy, Syreny albo Poloneza?”. Podobne komentarze pojawiają się bardzo często w rozmowach na tematy samochodowe. Tymczasem wszystkie te dyskusje pomijają najistotniejszy wątek, który jest absolutnie kluczowy dla odpowiedzi na pytanie, „dlaczego nie produkujemy już polskich samochodów”. Nie chodzi o jakość fabryk, o ich położenie geograficzne, o pieniądze ani dostępne kadry inżynierskie, nic z tych rzeczy. Chodzi o markę – a raczej o jej brak. Przyjrzyjmy się bliżej paru momentom w historii, a łatwiej będzie nam zrozumieć, o co chodzi.
Czytaj też: FSO odjeżdża do historii
Skąd się wziął Polski Fiat
Dziwaczny pech naszego przemysłu samochodowego zaczął się niedługo po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Oto w lutym 1920 r., w trakcie wojny polsko-bolszewickiej, przedsiębiorca Jerzy Meyer wraz z przedstawicielem turyńskiego koncernu podpisali w Warszawie akt założycielski spółki o nazwie Polski Fiat. Spółka miała oczywiście zająć się oficjalną sprzedażą w Polsce aut włoskiej marki, a że Mayer współpracował z Fiatem już od początku wieku, to właśnie na niego, jako partnera w biznesie, padł wybór Włochów.
Skąd taka nazwa przedstawicielskiej spółki – nie sposób dziś dociec.