Zdobycie Berlina: na pewno zasługa Rosjan? Tu Polacy i Ukraińcy walczyli ramię w ramię
Dziś, kiedy trwa bezpardonowa rosyjska agresja na Ukrainę, można mieć wątpliwość, czy należy upamiętniać rocznicę, która jest jednym z instrumentów podtrzymywania rosyjskiego imperializmu: zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Tyle tylko że jest to myślenie ahistoryczne i oddawanie pola propagandystom z Kremla, ponieważ pośród szturmujących Berlin czerwonoarmistów spory odsetek stanowili Ukraińcy, wielu ich było także w Wojsku Polskim.
Pułkownik Kazimierz Dybowski, prawdopodobnie ostatni spośród żyjących lotników polskich, którzy w szturmowych Iłach walczyli nad Berlinem, podkreślił: „W naszym 6. Pułku Lotnictwa Szturmowego pilotami szturmowców byli Sowieci, a strzelcami tyłowymi Polacy. Tak więc ja byłem strzelcem, a moim pilotem był lejtnant Fiłatow, bardzo porządny facet rodem spod Kijowa. Tak więc Ukrainiec z Polakiem z Wołynia tworzyli zgraną załogę szturmowego Ił-2 z biało-czerwoną szachownicą na kadłubie, która walczyła w ostatniej batalii frontu wschodniego – operacji berlińskiej. Niezły przekładaniec”.
Czytaj też: 1905, zapomniana rewolucja. Była jak strajki „Solidarności”
Nasi w Berlinie
Podkreślanie polskiego udziału w sowieckiej operacji zdobycia Berlina jest dziś niemałym paradoksem polityki historycznej uprawianej w Polsce. Eksponuje się ostatnie zwycięstwo 1. Armii, a także 2. Armii Wojska Polskiego, jednocześnie umniejszając czy wręcz wymazując z powodów politycznych wcześniejsze batalie tego wojska na froncie wschodnim. Właściwie młodzi ludzie, usłyszawszy o polskich żołnierzach wieszających biało-czerwone flagi nad Berlinem, nie bardzo wiedzą, skąd oni się tam wzięli.