Klasyki Polityki

O szkodliwości pracy

Zgodnie z uśrednioną lewicowo-prawicową doktryną burżuazyjną praca uczłowieczyła małpę, a jej deprawacja, zwana alienacją, na powrót człowieka odczłowiecza, czyli umałpia.

Felieton ukazał się w tygodniku POLITYKA 21 sierpnia 2013 r.

Idzie wrzesień. Miesiąc powakacyjnego oszołomienia. Znów uwięzimy dzieci w klasach i pójdziemy w kierat naszej idiotycznej pracy, by tam cierpieć na widok bardziej niż my opalonych i odmłodzonych kolegów. Ach, te mordy pracowe! Ta wredna robota! Przeklęty, kto wymyślił pracę!

Zgodnie z uśrednioną lewicowo-prawicową doktryną burżuazyjną praca uczłowieczyła małpę, a jej deprawacja, zwana alienacją, na powrót człowieka odczłowiecza, czyli umałpia. Trzeba więc pracę wyzwolić i wtedy wszystko będzie w porządku, to znaczy produkcja będzie szła, a człek będzie wypoczęty i zadowolony. Jak wszystkie postfeudalne, burżuazyjne doktryny, również ta jest fałszywa.

Ale żeby nie było, to w skrócie zreferuję. Tak więc małpa zobaczyła, że więcej się zyskuje, gdy jedni specjalizują się w jednym, a inni w czymś innym, by potem wymieniać się owocami swej pracy. Powstał z tego cały system podziału pracy i nowy rodzaj władzy, która zawiadywała pracownikami i wytworzonymi dobrami. Tak to ludzie zaczęli zmieniać przyrodę własnymi rękami, jednocześnie tworząc złożone społeczeństwo. Najpierw było to społeczeństwo niewolnicze. Potem jednak okazało się, że bardziej można się wzbogacić na pracy najemnej, wykonywanej przez wolnych ludzi. A jak produktów zaczęło przybywać, to pojawiła się przestrzeń na konkurencję i wymuszone konkurencją innowacje, czyli postęp techniczny. Powstał rynek – pracy i towarów. Wraz z rynkiem zrodziła się ogromna presja na maksymalizację zysku i minimalizację kosztów, prowadząca do kapitalistycznego wyzysku. Dehumanizacja ogłupiającej pracy przy maszynie uczyniła z wyzyskiwanego robotnika nieomalże zwierzę. I tak oto nasze czasy muszą odzyskać człowieczeństwo człowieka, czyli wyzwolić pracę i wyemancypować klasę robotniczą. Warunki pracy i płacy muszą pozwalać na godne życie, a sama praca nie może degradować ani fizycznie, ani psychicznie. Co więcej, należy dążyć do tego, by jak najwięcej ludzi mogło pracować w sposób twórczy i czerpać z tego życiową satysfakcję. Amen.

A teraz ja. Była sobie małpa, której nic się nie chciało. A że była silna i brutalna, postanowiła użyć tych przymiotów do wymuszenia na swoich pobratymcach, by przynosili jej wszystko, czego potrzebowała. Zniewolone osobniki musiały coś wymyślić, żeby mając na głowie tego okrutnego lenia, nastarczyć również dla siebie i swoich dzieci. Potrzeba matką wynalazku. Wymyśliły więc różne udogodnienia zwiększające efektywność pozyskiwania pokarmu i innych potrzebnych rzeczy. A że ich pan chciał wciąż więcej i więcej, to i słudzy więcej i więcej musieli kombinować, żeby naprodukować, ile trzeba, no i się jeszcze przy tym wszystkim za bardzo nie urobić. Praca wynika więc z połączenia lenistwa i przymusu! Nikt i nigdy nie wykonywał jej dobrowolnie i nie miał innego celu niż ten, aby jak najszybciej móc odpocząć. O żadnym opanowywaniu przyrody ani samouczłowieczaniu nikt ani myślał, moje burżujskie pięknoduchy!

Co zrobić, żeby się nie narobić? Oto arcypytanie – źródło „systemu pracy” i wszelkich innych dopustów cywilizacji, na czele z państwem. Bo jednym ze sposobów na niepracowanie jest łupiestwo. W bardziej zorganizowanej postaci nie wymaga ono gwałtu, lecz samej tylko groźby. W połączeniu z naturalną dla łupieżców tendencją do wypierania konkurencji na swoim terenie, zachwalanego zastraszanej ludności jako „ochrona”, banda rabusiów powoli zmieniła się w instytucję, z własnymi symbolami i godnościami, której ogólnym przeznaczeniem było zapewnianie bezpieczeństwa na określonym terytorium. I państwo gotowe! A że państwem trzeba rządzić, rzemiosło łupieżcze przekształciło się w rzemiosło polityczne. Jednakże i ono podporządkowane jest tej samej zasadzie: jak by tu się utrzymać bez pracy? Niestety, okazuje się, że na swoje nieróbstwo polityk musi ciężko zapracować.

W ogóle unikanie pracy jest paradoksalnie pracochłonne. Ułatwianie sobie życia nigdy nie ma końca i pożera mnóstwo energii. Nazywamy to postępem. Praktykowanie lenistwa wymaga znacznych środków, przez co trzeba tę wspaniałą, lwią kondycję zrównoważyć przez chciwość, schlebiającą sobie mianem pracowitości.

Również pisanie jest formą unikania pracy, o czym wie każdy felietonista. A jeśli ktoś to czyta, to również w błogosławionym „czasie wolnym od pracy”. Jak wspaniale się czasem autor z czytelnikiem rozumieją! No, ale dość już tych, jak mawiał tow. Gierek, „nieuzasadnionych przerw w pracy”. Pogadali sobie, a teraz do roboty!

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Diabeł i raj Katarzyny Gärtner. Jak słynna autorka „Małgośki” straciła dorobek życia

83-letnia dziś Katarzyna Gärtner, słynna kompozytorka „Małgośki” i wielu innych przebojów, tuła się po domach przyjaciół i stara odzyskać dom, studio oraz swój dorobek artystyczny.

Violetta Krasnowska
06.04.2025
Reklama