Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Metroseksualni

Wizyta w salonie kosmetycznym dla nowego mężczyzny to nic wstydliwego Wizyta w salonie kosmetycznym dla nowego mężczyzny to nic wstydliwego Corbis
Nowy rodzaj mężczyzny płci nieokreślonej docenia wagę opakowania, w którym prezentuje się światu. Złośliwi twierdzą, że bywa wyłącznie opakowaniem.

Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA w styczniu 2004 r.

Nazwę metrosexual wymyślił Mark Simpson, brytyjski kontrowersyjny pisarz i felietonista. Metroseksualnym mężczyzną nazwał „dandysowatego narcyza zakochanego w sobie i miejskim stylu życia, które prowadzi”.

W cyklu popularnych ostatnio w Stanach Zjednoczonych reality-shows, w których następuje przemiana Kopciuszka w królewnę, najnowszy przebój to „Queer Eye for a Straight Guy” (raczej nieprzetłumaczalne – Facet okiem zboka). Piątka dowcipnych (i złośliwych) speców – od fryzury, skóry, mody, wnętrz i gotowania – poddaje obróbce kolejną ofiarę: zaniedbanego przeciętniaka. Ekipa błyskawicznie wymiata rupiecie, a następnie ze smakiem urządza mu mieszkanie. Sam bohater jest w tym czasie depilowany w salonie piękności, ubierany w modnym butiku, pod okiem doradcy kupuje wyszukane smakołyki w delikatesach. Odrestaurowany i szczęśliwy w nowej kuchni przyrządza fois gras z truflami dla grupy zachwyconych przemianą przyjaciół. Pikanterii dodaje fakt, że zespół ekspertów jest otwarcie gejowski, zachowuje się zupełnie nieprzyzwoicie, komentując na przykład fason majtek ofiary, co jest interesującym odwróceniem sytuacji, w której to homoseksualista bywał zwykle obiektem złośliwości.

Mężczyzna nowego stulecia

Opublikowany latem 2003 r. raport agencji reklamowej Euro RSCG o amerykańskim mężczyźnie (i stanie męskości) skupia się na marzeniach dość młodych mężczyzn, ich stosunku do kariery, pieniędzy i uczuć. Wynika z niego, że mężczyźni chętniej niż kiedyś używają określeń emocjonalnych w stosunku do siebie samych: czuły, wrażliwy, opiekuńczy, romantyczny. Przyznają też, że zadbany wygląd jest koniecznością w dzisiejszym świecie biznesu: prawie połowa ankietowanych nie widzi więc nic dziwnego w wizycie u kosmetyczki. Są również bardziej niż kiedyś przychylni kobietom w miejscu pracy. Oszałamiający sukces finansowy nie zawsze jest najważniejszym celem ich życia. Zdaniem Marian Salzman, stratega Euro RSCG, mężczyźni nowego stulecia znajdują odwagę, by eksplorować to co kobiece bez lęku o utratę swego dominującego statusu.

Ironią losu jest fakt, że termin, który miał być kpiną z roli marketingu, został potraktowany serio i wchłonięty przez marketing. Mężczyzna odpowiadający definicji coraz częściej pojawia się w telewizyjnej reklamie.

Metroseksualni sami zresztą często pracują w show-biznesie, reklamie, projektują wnętrza. Bywają samotni, bywają żonaci, a są i tacy, co mieszkają z mamą. Są uzależnieni od marek – ubrań, butów, szamponów i alkoholi. Nazwą producenta operuje się w towarzyskiej rozmowie.

Sztandarową postacią jest tu brytyjski piłkarz David Beckham. Jego wciąż nowe fryzury, tatuaże, sarongi i malowane paznokcie budzą sensację i uwielbienie fanów płci obojga. Jest idealnym narzędziem marketingowym: prawdziwy mężczyzna (sportowiec, atrakcyjnie żonaty), który mówi, że nie boi się kobiecej strony swojej osobowości. Za metroseksualnych uważa się także Toma Cruise’a i Brada Pitta.

Żeby docenić fenomen metroseksualnych w Stanach Zjednoczonych, należy przyjrzeć się tradycyjnemu mężczyźnie heteroseksualnemu. W amerykańskiej kulturze podział na tradycyjne męskie i kobiece role oraz zachowania jest ustalony i dość sztywny mimo mozaiki wielokulturowej i istnienia środowisk alternatywnych.

Samochód sportowy jest domeną męską, tradycyjne dziecięce podziały kolorystyczne różowy/niebieski obowiązują jeszcze przed urodzeniem: przyszła mama jest obdarowywana prezentami w stosownym kolorze. Modne ciuchy raczej nie przystoją prawdziwemu mężczyźnie, który nie włoży białych dżinsów ani spodni rozszerzanych – trudno nawet takie poza butikiem w wielkim mieście znaleźć. Kąpielówki inne niż luźne do kolan budzą wątpliwości co do orientacji seksualnej. Podobnie jak zbyt dopasowana koszula czy odsłonięte ramiona.

Mężczyzna ma często rodzinę na utrzymaniu – według tradycyjnego i wciąż popularnego w klasie średniej układu, kobieta jest przypisana domowi, dzieciom. W czasie wolnym to ona oddaje się zajęciom na rzecz lokalnej społeczności, jest wolontariuszką w muzeum, uczy się malarstwa, ceramiki, chodzi na wernisaże i inicjuje zajęcia kulturalne rodziny – lekcje muzyki dziecka, wyjścia do teatru. Mężczyzna według popularnego stereotypu, eksploatowanego do znudzenia w sitcomach, nie znosi zakupów, romantycznych komedii (usiłuje oczywiście przełączyć TV na kanał sportowy), zwiedzania muzeów i uczuciowo zabarwionych wypowiedzi. I wkłada na siebie, co popadnie.

Hetero, ale nie brutal

Metroseksualni burzą cały ten zakurzony system: zakupy zamieniają w sport, plotkują o żelach do włosów, ale i o operze, wzruszają się oglądając po raz dziesiąty „Lassie wróć”. Co sądzić o facecie, który spędza parę godzin z koleżanką w sklepach z butami? I zdarza mu się kupić spodnie w dziale damskim – bo tylko tam są wesołe biodrówki? Samotny metroseksualny to również nie stereotypowy kawaler, który żyje w zaniedbanym (nietkniętym kobiecą ręką) mieszkaniu, jada odgrzaną pizzę i spędza wieczór z piwem przed telewizorem. To nie jest facet w stanie cywilizacyjnego zawieszenia między domem prowadzonym przez matkę a domem prowadzonym przez żonę. Jeśli samotny, to z wyboru i w gustownie urządzonym mieszkaniu. Ma duże wymagania w stosunku do siebie. Bo i coraz większa liczba panów poddaje się operacjom plastycznym. Modelowane są usta, łydki i brzuchy.

Metroseksualni są uważani za swego rodzaju produkt uboczny kultury gejowskiej, która pierwsza przełamała różne tabu. Heteroseksualny, ale nie ograniczony – można uznać za ich motto.

W pismach z modą od paru lat uderza coraz bardziej androginiczny charakter modeli (i modelek): młodzi mężczyźni często bez zarostu, bez wieku. Firma Abercrombie&Fintch, producent drogich młodzieżowych ciuchów, drukuje quasi-pornograficzny katalog mody z wizerunkami nastoletnich efebów.

O pladze mówi się na całym świecie. Hinduski „The Telegraph” donosi, że męskie gwiazdy indyjskiego kina i osobowości mediów nie stronią od makijażu w czasie publicznych wystąpień i noszą przesadnie haftowane ubiory. Zamieszanie wywołuje biznesmen i multimilioner Yash Birla – prasa ubolewa, że nieraz trudno odróżnić go od pięknej żony. Z kolei wielki dom towarowy Hyundaia w Seulu zatrudnił specjalistę od makijażu dla panów. Pracuje w przejrzystej bluzce z czarnej siatki.

W Japonii coraz częściej widuje się młodzieńców o nienagannych łukach brwi, z lekkim złocistym balejażem na falistych włosach. Japoński mężczyzna wielkomiejski od lat jest modny, zadbany i usuwa zbędne owłosienie. Podobnie od lat popularny jest typ młodego chłopca o delikatnych dziewczęcych rysach, dłuższych włosach i subtelnych manierach.

Porozmawiajmy o peelingu

„Skoro wrażliwość i uczuciowość to objaw jakiegoś metroseksualizmu, to europejscy faceci są od dawna metroseksualni. Ameryka jest naprawdę do tyłu w tych sprawach, cierpicie wciąż na syndrom Johna Wayne’a” – pisze w Internecie ktoś z Europy.

„Facet, który zna się na peelingu i rozmawia o walorach kwasu glikolowego, jest intelektualnie podejrzany” – twierdzi Ginia Bellafante w felietonie w „New York Timesie”, która z przymrużeniem oka dodaje, że „najszczęśliwsza jest wtedy, gdy w męskiej kosmetyczce znajdzie niewiele więcej niż pastę do zębów i piersiówkę z rumem”.

Podobno nadmierne przywiązywanie wagi do własnego wyglądu wiąże się z brakiem pewności siebie, podobno typowym dla kobiet, które są w związku z tym wymarzonymi ofiarami strategii marketingowych. Tu zdania są jednak podzielone: czy metroseksualni to wytwór i ofiary kolorowych magazynów i przebiegłych strategii, a może wyemancypowanych, agresywnych kobiet w stylu pań z „Seksu w wielkim mieście”?

A może po prostu, jak podejrzewa ostatnio sam Simpson, „metroseksualizm to choroba przenosząca się przez tekst – im więcej o nim się pisze, tym bardziej się szerzy”?

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Ziobrowie na wygnaniu. Jak sobie poradzą? „Trafiło ich. Ale mają plan B, już trwają zabiegi”

Zbigniew Ziobro wciąż nie wraca do Polski. Jaka przyszłość czeka byłego ministra sprawiedliwości i jego żonę Patrycję – do niedawna najbardziej wpływową parę polskiej polityki?

Anna Dąbrowska
25.11.2025
Reklama