Klasyki Polityki

Zakopanoje. Rosjanie pokochali Krupówki

W styczniu, w Starym Kościółku na Peksowym Brzysku w Zakopanem odbyło się specjalnie dla przyjezdnych zza wschodniej granicy Prawosławne Bożonarodzeniowe nabożeństwo. W styczniu, w Starym Kościółku na Peksowym Brzysku w Zakopanem odbyło się specjalnie dla przyjezdnych zza wschodniej granicy Prawosławne Bożonarodzeniowe nabożeństwo. Bartłomiej Solik / Visavis.pl
W Zakopanem nowy towarzyski szpan – spotkać na Krupówkach dobrego znajomego i zawołać ze zdziwieniem: Zdrastwuj, Aleksandr! Zdziwiony Aleksandr odpowie: Dobryj dień, Maksim. No ale gdzie mają się spotkać dwaj goście ze Wschodu na początku roku, jeśli nie na urlopie w Zakopanem?

Aleksandr z Maksimem otupują ze śniegu narciarskie buciory, a jeśli akurat pogoda płocha, otupują z błota delikatne skórkowe pantofle i za chwilę kelnerzy tańczą pod ich zamówienia w góralskiej restauracji. Ci dwaj hojnie czczą spotkanie, gest u nich szeroki i dusze płoną, ale już nie tak jak dawniej – nie na umór. Wezmą whisky albo koniak – najdroższy, od razu po dwie kolejki, potem espresso, pochyleni nad stołem pogadają o biznesach, eksport/import, cały świat. Na Krupówkach, za szybą, mignie im Igor, budownictwo wielkopowierzchniowe; Igor także się grzecznie dziwi: – Wot, kakoj malieńkij mir!, ale nie siada do koniaku, bo prowadzi – wóz ma pod hotelem Gazda, jadą z dziewczyną do Krakowa na sushi. Parkingowy Heniek wydaje Igorowi terenowego Lexusa, kolor szampański, i w zachwycie patrzy za nim.

W życiu takiego nie widziałem. Nawet w Internecie – cmoka Heniek, a po chwili już parkuje ukraińskiego Mercedesa, rzadki model. W kolejce czeka Volvo, czyściutkie mimo pluchy, białoruskie. Na całe dwa tygodnie, obejmujące prawosławne Boże Narodzenie i Nowy Rok, Rosja, Ukraina i Białoruś właściwie wynajmują Zakopane.

Sdiełano w Polsze

Przez te dwa tygodnie w zakopiańskim Belvedere – resort&spa – mieszkają goście, których personel hotelu zna od lat, patrzy, jak dorastają ich dzieci, i wysyła im kartki z pozdrowieniami na święta. Goście ze Wschodu – tak się mówi w Zakopanem – odwdzięczają się pocztówkami, ale, co ważniejsze, zarażają Zakopanem całe grupy znajomych, przywożą ich na urlopy, rozbudowują wierną klientelę. Po hotelowym lobby, wśród mebli à la antyki i gablot z biżuterią na sprzedaż, przechadzają się goście ze Wschodu leniwie, w klapkach, dresach i szlafrokach, w drodze między późnonocnym toastem a poranną odnową biologiczną.

Polityka 4.2007 (2589) z dnia 27.01.2007; Na własne oczy; s. 92
Reklama