I Bóg kazał rymować
Chrześcijańscy raperzy. Jezus przemówił do Afgana
W zapyziałym zaułku pod klubem Cube w Łodzi Kawa czuje się jak u siebie. Uliczne sytuacje zna od dziecka, niejedną ranę chowa pod kurtką. Zaułek: błoto, śmietnik, graffiti, z kranu ciurka woda, walają się wyblakłe ulotki z kobietami o niezwykłych umiejętnościach seksualnych, a wszystko oświetla oczojebna żarówka w kolorze żółtym. Kawa: 27 lat, zdrowy, łysy, pięści w kieszeniach, martensy na nogach – skin jaki jest, każdy widzi. Zapada mrok, Kawa sprawdza czas. Czeka na chrześcijańskich raperów. Jezu, co to będzie!
Jezus przemówił do Afgana 5 lat temu: przyszłość masz tam, gdzie dziewczynę, wypad z Drohobycza! Afgan wylądował w Warszawie. Nie znał miasta, gadał ze wschodnim akcentem i nieraz usłyszał o sobie: ten Ruski. Nie rymował: ukraińskie blokowiska nie znają hip hopu. Więc pracował na budowie, sprzątał mieszkania. Biegał po ulicach z torbami ulotek (ale nie tych zboczonych) – dworzec central, Aleje jedne i drugie, Marszałkowska, metro, autobus do domu na Targówek. Przebiegał przez szklane wieżowce pełne wypasionych biur i japiszonów (brokerów, agentów, prezesów, konsultantów bankowych, architektów) i rejony, gdzie śpiący w pudłach po telewizorach brodacze w dupie mieli jego ulotki. Warszawa wokół Afgana jednocześnie kwitła i gniła, zależnie od stanu świadomości, czyli portfela. Prosiła się o komentarz z poziomu chodnika – nie liryka-noblisty, tylko Afgana-ziomala. To Jezus podsunął Afganowi myśl o rymowaniu.
Afgan: 22 lata, żonaty, student pedagogiki, wiszące spodnie i bluza firmy Mass (po angielsku i masowy, i msza święta). Na stole w wynajętym mieszkaniu trzyma zaczytaną Biblię – do poduszki i podróży – instrukcję obsługi życia. (Bit z odtwarzacza CD, Afgan rymuje podsunięte przez Jezusa frazy: – Koncentracja na Tobie Boże jest dla mnie ważna/O wiele bardziej jak za super pracę gaża/Mówią, że nie istniejesz, nas to obraża/(.