Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Klasyki Polityki

Widziały gały, co brały

Rozwody po polsku. Widziały gały, co brały

Jeśli gdzieś na świecie rozwodzi się międzynarodowa para, zwykle stają tam po stronie swojego obywatela. Ale nie w Polsce. Jeśli gdzieś na świecie rozwodzi się międzynarodowa para, zwykle stają tam po stronie swojego obywatela. Ale nie w Polsce. PublicDomainPictures / Pixabay
Jeśli gdzieś na świecie rozwodzi się międzynarodowa para, zwykle stają tam po stronie swojego obywatela. Ale nie w Polsce.

Lada chwila polski sąd wyda wyrok w sprawie tego dziecka. I wiele wskazuje, że będzie to nakaz oddania syna ojcu w Australii. Małgorzata Muchowska, 30-latka, jest matką 2-letniego Piotrusia. I nie będzie mogła pojechać za synem, bo jej wiza jest uzależniona od zgody męża, z którym się właśnie rozwodzi i z którym jest w stanie wojny.

Małgorzata jest jedną z tysięcy Polek w podobnej sytuacji. Mamy przecież wielką, rozsianą po świecie emigrację. Organizacje polonijne mówią nawet o 20 mln Polaków żyjących za granicą. Ponad 1,3 mln mieszka w różnych krajach Unii Europejskiej. A będzie ich coraz więcej, skoro coraz łatwiej jest zmienić miejsce do życia na stałe albo na jakiś czas. Tylko w Unii jest 120 tys. małżeństw mieszanych i z każdym rokiem o kilka procent więcej.

A skoro są małżeństwa, to będą i rozwody. We współczesnym świecie zachodnim rozpada się już co piąty formalny związek. Teoretycznie takie pary mogą wybierać kraj, w którym przeprowadzą sprawę. Albo będzie to państwo, w którym się urodzili, albo to, w którym żyją, albo jakieś wybrane specjalnie ze względu na ustawodawstwo: w Belgii, Niemczech czy Holandii wystarczy pomieszkać przez parę miesięcy, żeby móc stawać przed lokalnym sądem.

Rozwód

Prawnicy radzą zwykle Polakom, żeby załatwiać takie sprawy przed sądami polskimi. Mówią: lepsze wlokące się procedury niż uprzedzenia wobec Polaków. Nierzadko rozwodnicy wracają, bo nie ma innego wyjścia. Jak Małgorzata Muchowska, mama Piotrusia. Opowiada: w Australii, po kolejnej eksmisji, z półrocznym dzieckiem i mężem wylądowali w klitce w głośnej dzielnicy.

Polityka 45.2008 (2679) z dnia 08.11.2008; kraj; s. 34
Oryginalny tytuł tekstu: "Widziały gały, co brały"
Reklama