Policjanci i prokuratura bez winy. Oto wnioski Ziobry i Błaszczaka ze sprawy Stachowiaka
Odpowiedzialni za przestrzeganie prawa ministrowie kolejny raz usiłują wmówić obywatelom, że ich podwładni są wzorem profesjonalizmu. A spotykająca ich samych krytyka jest w istocie politycznym spiskiem.
Zbigniew Ziobro i Mariusz Błaszczak ogłosili na forum Sejmu RP („przed Polakami”, by zacytować tego ostatniego), że:
– Policja może wobec obywatela (co z tego, że być może będącego pod wpływem środków odurzających) użyć narzędzi, które wedle kanonów wiedzy medycznej mogą doprowadzić do jego śmierci. Może to zrobić jawnie, wbrew procedurom, bo skutego, w łazience, tak aby nie było dowodów itd.
– Prokuratura dochowuje wysokiej staranności, nawet jeśli przez rok bada okoliczności śmierci obywatela, mając w rękach dowód w postaci nagrania rażenia denata paralizatorem, i to już skutego, a więc kompletnie bez powodu.
– Cała sprawa jest szyta przez opozycję (prócz „wściekłego ataku na rząd” Beaty Szydło chodzi także o zemstę m.in. za forsowanie tzw. ustawy deubekizacyjnej – jak stwierdził wiceminister Jarosław Zieliński).
Zbigniew Ziobro tym razem jakoś odstąpił od roli surowego i bezwzględnego wobec wszystkich naruszających prawo szeryfa, do której przez lata aspiruje i na której zbudował swą zdumiewającą popularność w narodzie. Mariusz Błaszczak odstąpił z kolei od roli cywilnego nadzorcy służb mundurowych, a stanął na czele swoich najbrutalniejszych podwładnych, nie policjantów, lecz sadystów działających pod osłoną szanowanej instytucji.
Policjanci mogą wszystko
Nie ma znaczenia, że być może Igor Stachowiak zmarł z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej po zażyciu środków psychoaktywnych.