Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

To nie komunizm się skończył, tylko demokracja

Mariusz Błaszczak ogłosił koniec komunizmu. Mariusz Błaszczak ogłosił koniec komunizmu. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Gdy minister policji ogłasza, że podpisane przez prezydenta ustawy niszczące konstytucyjny ustrój prawny są końcem komunizmu, gotuje się krew w żyłach.

Pan Błaszczak w kontrolowanym przez PiS Polskim Radiu zmałpował aktorkę Joannę Szczepkowską. Gdy ona w 1989 roku ogłosiła w TVP, kontrolowanej jeszcze przez PZPR, że w Polsce po wyborach 4 czerwca skończył się komunizm, to pan Błaszczak za koniec komunizmu w Polsce uznał podpisanie ustaw sądowniczych przez prezydenta Dudę.

Gdyby Błaszczak nie był ministrem spraw wewnętrznych, nie byłoby o czym mówić. Ale niestety jest. Pod jego rządami trwa akcja nękania przez policję uczestników legalnych pokojowych protestów obywatelskich. Gdy minister policji ogłasza, że podpisane przez prezydenta ustawy niszczące konstytucyjny ustrój prawny są końcem komunizmu, gotuje się krew w żyłach.

PiS buduje ustrój na wzór PRL

Nie, panie ministrze. Jest dokładnie odwrotnie. Podpisanie przez prezydenta trzech demolujących ustaw oznacza nie koniec, tylko początek komunizmu. Jeśli minister policji ubolewa, że środowisko sędziowskie nie było poddane kontroli, a teraz będzie, i to dzięki tym ustawom, to zachowuje się jak dygnitarz komunistyczny. Oni też uważali, że sędziowie mają służyć partii i powinni być kontrolowani przez władze, kontrolowane z kolei przez PZPR. Taki to był ustrój, a PiS buduje dziś podobny.

Pan Błaszczak, jak typowy polityk pisowski, lubi prowokować.

Reklama