Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prezydent kontratakuje w sprawie Sądu Najwyższego

Andrzej Duda Andrzej Duda Krzysztof Sitkowski / Kancelaria Prezydenta RP
Andrzej Duda właśnie stwierdził – tym razem już nie ustnie, a pisemnie – przejście w stan spoczynku 15 sędziów.

Stało się to, czego można było oczekiwać. Po wtorkowym zawieszeniu broni, gdy Andrzej Duda taktycznie zszedł z linii strzału i udał, że prezes Izby Pracy SN Józef Iwulski, wyznaczony przez I Prezes SN Małgorzatę Gersdorf zastępca na czas jej nieobecności, jest również jego nominatem – prezydent podjął kontratak.

Przetrzymał demonstracje przed Sądem Najwyższym, przetrzymał „wprowadzenie” pani prezes w środę przez sędziów, a teraz, powoli, zapala lonty kolejnych podłożonych pod Sąd Najwyższy lasek dynamitu. Właśnie stwierdził – tym razem już nie ustnie, a pisemnie – przejście w stan spoczynku 15 sędziów. 11 – z prezes Gersdorf – sędziów, którzy nie złożyli próśb o zgodę na dalsze orzekanie, i czterech, którzy złożyli jedynie oświadczenia woli dalszego orzekania, o nic nie prosząc i powołując się na zasadę nieusuwalności sędziów.

Czynność prezydenta jest prawnie skuteczna

Nie ma Trybunału Konstytucyjnego, który mógłby stwierdzić, czy skracanie możliwości orzekania sędziom, którzy zaczynali orzekanie w innym stanie prawnym, narusza konstytucyjną zasadę nieusuwalności. W tej sytuacji można przyjąć, że czynność prezydenta jest prawnie skuteczna.

Wyjątkiem jest sytuacja prezes Gersdorf, której sześcioletnia kadencja zapisana jest w konstytucji, i – jak to mówią prawnicy – prima face, czyli na pierwszy rzut oka wydaje się, że zmiana wieku stanu spoczynku nie może jej objąć. Dlatego sędziowie SN uznają, że jest urzędującym prezesem.

Prezydent nie określił się co do pism trzech sędziów, którzy w terminie oświadczyli gotowość do dalszego orzekania, powołując się na konstytucję i o nic go nie prosząc. Posłał te pisma do Krajowej Rady Sądownictwa do zaopiniowania. Wśród nich jest pismo sędziego Józefa Iwulskiego. Jak można było oczekiwać, prorządowe media natychmiast zaatakowały go jako „sędziego stanu wojennego” za to, że orzekał w jednej sprawie z dekretu o stanie wojennym. Głosował za uniewinnieniem i złożył zdanie odrębne, ale wspomniane media nie uznają tego za istotną okoliczność. Można przypuszczać, że wywierają w ten sposób presję na prezydenta, by wycofał się ze swojej zgody na to, by Iwulski wykonywał obowiązki I Prezesa SN. I po to, by – zgodnie z własną ustawą – wyznaczył tymczasowego komisarza.

Kto zostanie komisarzem w Sądzie Najwyższym? Chętnych brak

Problem w tym, że owego komisarza musi wyznaczyć spośród urzędujących sędziów, a wszystko wskazuje na to, że brak chętnych. Być może miał na to wpływ udany bojkot Krajowej Rady Sądownictwa ogłoszony przez sędziów sądów powszechnych. Głupio by wyglądało, gdyby sędziowie SN okazali się mniej pryncypialni niż sędziowie „liniowi”.

Co dalej? Może prezydent znajdzie jednak chętnego sędziego do roli komisarza? Jeśli nie – poczeka, aż Krajowa Rada Sądownictwa przedstawi mu swoich nominatów na sędziów SN i zrobi komisarzem któregoś z nich. Tylko że muszą się zgłosić. W razie kolejnego bojkotu PiS zostawił sobie furtkę: mogą się zgłaszać prokuratorzy z minimum dziesięcioletnim stażem. Kto wie, może szczęścia spróbuje Bogdan Święczkowski, obecny prokurator krajowy?

Kłopot z wyborem I Prezesa Sądu Najwyższego

Może być i tak, że KRS zaopiniuje pozytywnie wniosek, którego nie składał sędzia Iwulski, i prezydent wyda mu zgodę na dalsze orzekanie, o którą nie prosił. Prezes Gersdorf już zapowiedziała urlop i sugerowała, że może też skorzystać ze zwolnienia lekarskiego. A takie może się przecież przedłużać miesiącami.

Do czasu, aż prezydent z KRS uzupełnią skład Sądu Najwyższego do 110 sędziów, nie można wybrać nowego I Prezesa. Dziś zostało 58 sędziów, jeśli liczyć trzech, którzy złożyli oświadczenie o gotowości orzekania, powołując się na konstytucję. Kiedy będzie 110 sędziów, można będzie zwołać Zgromadzenie ogólne Sędziów SN, które wybierze pięciu kandydatów na prezesa. Aż pięciu (przedtem było dwóch), bo trzeba było zagwarantować, że przynajmniej jeden z nich będzie się PiS-owi podobał.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną