Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Demokracja i praworządność według Julii Przyłębskiej

Prezes Trybunału Konstytucyjnego opowiadała w Poznaniu o praworządności. Prezes Trybunału Konstytucyjnego opowiadała w Poznaniu o praworządności. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Prezes Trybunału Konstytucyjnego w swoim wystąpieniu w Poznaniu oburzała się na „zewnętrzne podmioty”, które dokonują oceny praworządności w Polsce.

Prezes Julia Przyłębska miała debatować w Instytucie Zachodnim w Poznaniu z sędzią Bettiną Limperg, prezes Niemieckiego Federalnego Trybunału. Do spotkania jednak nie doszło, jak napisała w liście, „ze względu na inne obowiązki”. Tymczasem prezes TK przyjęła zaproszenie, bo chciała omówić wypowiedzi Limperg, które bardzo ją zaskoczyły i oburzyły. W lipcu, w trakcie spotkania z I Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Gersdorf, Limperg krytycznie oceniła stan praworządności w Polsce. Mówiła też, że zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości idą w złym kierunku.

Dokonywanie oceny praworządności w Polsce przez podmioty i osoby, które nie posiadają odpowiedniej wiedzy, jest daleko idącym nadużyciem – mówiła w Poznaniu Przyłębska. Dodała, że mimo wielu lat pracy jako dyplomatka w Niemczech nie odważyłaby się na to samo wobec zachodnich sąsiadów. Tylko że – przypomnijmy Julii Przyłębskiej – Niemcy nie dają powodów do takich ocen i troski, bo szanują trójpodział władzy.

Kto nie czyta konstytucji?

Jak relacjonowała Alicja Lehmann z „Gazety Wyborczej”, na spotkanie z prezes TK przybyli działacze wielkopolskiego PiS. Stawili się m.in. wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann, sekretarz stanu w resorcie spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk, posłowie PiS Bartłomiej Wróblewski i Tadeusz Dziuba, a także Andrzej Przyłębski, ambasador RP w Berlinie i mąż prezes TK.

Zamiast debatować, Przyłębska odczytała z kartki 40-minutowy wykład na temat tego, jak od 2015 r. funkcjonuje TK. Na początku wyraziła zdumienie, że zdaniem niektórych TK nie istnieje: „[Posłowie] dokonują kategorycznych ocen ustaw, zapominając, że mechanizmy kwestionowania konstytucyjności przepisów są umieszczone w konstytucji. Wystarczy, że posłowie czytaliby konstytucję”. Szkoda, że nie można było zadawać pytań po wykładzie, bo byłaby okazja, aby zapytać Julię Przyłębską o „ustawianie” składów sędziowskich w TK. To właśnie dlatego posłowie nie skarżą niekonstytucyjnych ustaw do tej instytucji. Jak pisała Ewa Siedlecka w POLITYCE, składy sądzące są „ustawiane” tak, by orzeczenie nie naruszało albo wręcz wspierało interes władzy.

Sprawy ważne dla PiS sądzili sami zaufani sędziowie. Na przykład wyrok, który miał służyć (w razie potrzeby) podważeniu legalności wyboru Małgorzaty Gersdorf na I Prezesa SN, wydali Julia Przyłębska (przewodnicząca składu), Mariusz Muszyński (sprawozdawca, czyli autor projektu wyroku), Justyn Piskorski i Andrzej Zielonacki. A dla pozoru Leon Kieres, jedyny sędzia w tym składzie nie z nominacji PiS. W sprawie, która miała otworzyć PiS drogę do wymiany sędziów w Krajowej Radzie Sądownictwa, skład orzekający to sami sędziowie i dublerzy mianowani przez PiS, z Mariuszem Muszyńskim jako sprawozdawcą.

Kto jest winny śmierci sędziów?

Jak można się było spodziewać, Przyłębska przekonywała, że wybrani przez poprzedni Sejm sędziowie zostali wyłonieni z naruszeniem prawa. I oczywiście wybór kolejnych sędziów, już w nowej kadencji (w tym Przyłębskiej), i niezaprzysiężenie tamtych – było naprawieniem błędu i odbywało się w zgodzie z prawem. Odniosła się też do śmierci – w czasie trwania kadencji – sędziów TK wybranych przez PiS: Henryka Ciocha i Lecha Morawskiego. Prof. Andrzej Rzepliński, ówczesny prezes TK, nie dopuszczał ich – jako dublerów – do orzekania. Przyłębska uznała, że „poniekąd do ich śmierci przyczyniły się ataki agresji mediów, obywateli i polityków. Bo sędziowie, to były postaci bardzo wrażliwe”. – Prezes TK naruszył zasadę niezawisłości sędziowskiej. Wykluczył ich z orzekania i odmówił im prawa do orzekania – mówiła prezes TK.

Czytaj także: Julia Przyłębska Człowiekiem Wolności tygodnika „Sieci”

Według Przyłębskiej, jeśli zgodzimy się, by sędziowie sami uznawali, jakie mają kompetencje i uprawnienia, to dojdzie do naruszenia instytucji państwa prawa i anarchii. – A my sędziujemy w imię narodu. On nie kazał nam tworzyć nadzwyczajnej kasty – podsumowała. A łamać konstytucję i trójpodział władzy kazał?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama