Wśród rekonstruowanych są pewniacy w niedawnych eurowyborach – politycy, którzy mieli zdobyć mandat europosła i go zdobyli. To Beata Szydło, Beata Kempa, Anna Zalewska, Joachim Brudziński, wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki oraz wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski.
Mateusz Morawiecki z Jarosławem Kaczyńskim (czy raczej Kaczyński z Morawieckim) mieli mnóstwo czasu, by myśleć o ich następcach bądź o likwidacji etatów wicepremiera ds. społecznych i ministra bez teki. Wyborczy sukces skomplikował jednak sytuację, bo niespodziewanie trzeba szukać następców także dla minister rodziny Elżbiety Rafalskiej (chyba że nie przyjmie mandatu), rzeczniczki rządu Joanny Kopcińskiej oraz wiceminister rozwoju Andżeliki Możdżanowskiej.
Kto i dlaczego odejdzie z rządu PiS?
Mnożą się też informacje o dymisji minister finansów Teresy Czerwińskiej, która podpadła premierowi swoim sceptycyzmem wobec wydawania bez konsultacji z nią miliardów w ramach „piątki Kaczyńskiego”. Niewykluczone, że ofiarą rekonstrukcji „eurowyborczej” padnie ktoś jeszcze, bo rządzący – niezależnie od opcji politycznej – lubią czasem zrobić coś nieoczekiwanego na ostatniej prostej. Zwłaszcza że układankę uzupełniają zmiany w prezydiach Sejmu i Senatu, bo europosłami zostali wicemarszałkowie Beata Mazurek i Adam Bielan.
Nie przywiązywałbym się przy tym specjalnie do wszystkich nazwisk kandydatów, które fruwają po kuluarach. Politykom zależy, by ktoś wymieniał ich w kontekście ministerialnym w nadziei, że za którymś razem maszyna losująca to im da wygraną. Może zatem Elżbieta Witek zostanie ministrem spraw wewnętrznych, a może awansuje Paweł Szefernaker. Może naczelnym edukatorem zostanie Dariusz Piontkowski, a może nie. Może Sebastian Kaleta zastąpi Patryka Jakiego, a może nie. Przekonamy się niebawem.
Mało kobiet w rządzie po eurowyborach
Ciekawsze jest moim zdaniem coś innego. W rządzie – licząc premiera, wicepremierów i członków Rady Ministrów – są 23 osoby. Kobiet w tym gronie jest zaledwie sześć. Aż cztery z nich zdobyły mandat europosła, a odejść może jeszcze Czerwińska. W rządzie ostałaby się wówczas tylko jedna kobieta, w dodatku spoza PiS, bo wiceprezes Porozumienia Jadwiga Emilewicz. Dlatego jeśli miałbym spekulować co do kierunku rekonstrukcji, to byłby to kierunek kobiecy. Tylko taka zmiana nadałaby rekonstrukcji jakiś sens polityczny z widokiem na kampanię parlamentarną.