Mniej więcej trzy lata temu pisałem o pisiej chytrości w związku z naprawianiem Trybunału Konstytucyjnego. Nie pomyliłem się, bo rzeczony program naprawczy chyba przerósł oczekiwania dobrej zmiany. Któż bowiem mógł przypuścić, że mgr Przyłębska będzie udzielała korepetycji w swoim prywatnym siedlisku z działalności TK samemu Zwykłemu Posłowi? Nawet nie ośmieliłbym się stwierdzić, że jest odwrotnie. Może i ośmieliłbym się, ale, wyznaję szczerze, nie napisałbym tego z uwagi na obawę przed pozwem sądowym.
Bitwa o sądy, czyli władza grozi pozwami
Zwykły Poseł, może za poradą mgr Przyłębskiej, już skierował jakieś pozwy w sprawie swej działalności inwestorskiej na ul. Srebrnej w Warszawie. Inny polityk pozwał „Gazetę Wyborczą” w związku z obracaniem pokościelną ziemią bezspadkową. Pan Piontkowki, nowy szef edukacji narodowej, bo przecież nie innej, zagroził dziennikarce powiadającej, że został skazany wyrokiem sądu. Zdaniem następcy p. Zalewskiej nie można tak mówić, bo to on miał rację, a nie sąd.
Rekord pobił p. Ziobro.