Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Trybunał Konstytucyjny – temat aktualny

Mirosław Gryń / Polityka
PiS przedstawił nowy projekt ustawy o TK. Ma to być kompromis stanowiący preludium do ostatecznego uregulowania zasad dotyczących TK i jego działalności. Czy rzeczywiście?

Niniejszy tekst składa się z dwóch części. Obie uzupełniają mój artykuł „Pięć prawd o kryzysie wokół Trybunału” z aktualnej POLITYKI. Część pierwsza zawiera doprecyzowanie głównego argumentu za tym, że w 9 marca 2016 r. TK wydał prawomocny wyrok, natomiast część druga poświęcona jest (od razu powiem: rzekomo) kompromisowej propozycji PiS w sprawie TK.

Mój główny argument w sprawie prawomocności wyroku z 9 marca jest następujący (był też wcześniej prezentowany w internetowym wydaniu POLITYKI): TK orzeka na podstawie konstytucji z 1997 r. i ustawy o TK (art. 197 konstytucji) m.in. regulującej procedurę przed nim. Takie przepisy zawierała nowela ustawy o TK uchwalona 22 grudnia 2015 r. (dalej Nowela).

Przepisy te (oznaczę je skrótem P) zostały zaskarżone. Powstaje pytanie, czy TK mógł oceniać konstytucyjność P, tj, ich zgodność z konstytucją, procedując na ich podstawie. TK może orzec, że dana ustawa lub jej fragment jest konstytucyjny lub nie. Załóżmy, że TK orzekłby niekonstytucyjność P, stosując te przepisy. Wtedy wyrok byłby nieprawomocny, ponieważ oparty o prawo niezgodne z konstytucją. W konsekwencji TK, chcąc wydać wyrok lege artis, mógłby orzec tylko konstytucyjność P, ale to znaczy, że zostałaby ograniczona jego niezawisłość. Ponadto TK podlegałby Noweli, a nie ustawie zasadniczej, co byłoby sprzeczne z jej art. 195.

Mamy zatem paradoks polegający na tym, że przepisy P automatycznie produkują niezgodność z konstytucją. Ponadto powyższy wywód pokazuje, że koronny zarzut wobec wyroku z 9 marca polegający na wskazaniu, że TK naruszył art. 197 konstytucji, jest bezzasadny.

Zwrócono mi jednak uwagę, że sytuacja jest bardziej skomplikowana.

Reklama