Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Niskie wyroki ws. śmierci Igora Stachowiaka. Policja z „licencją na zabijanie”

Akta ws. znęcania się nad Igorem Stachowiakiem Akta ws. znęcania się nad Igorem Stachowiakiem Krzysztof Zatycki / Forum
Policjanci, którzy razili paralizatorem Igora Stachowiaka i doprowadzili do jego śmierci, dostali 2–2,5 roku więzienia. Tyle żądał dla nich prokurator, podwładny ministra-prokuratora Zbigniewa Ziobry.

Policjanci zostali skazani za przestępstwo z art. 247 kk: „znęcanie się fizycznie lub psychicznie nad osobą prawnie pozbawioną wolności”. Zagrożone jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat. A jeżeli sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem – od roku do lat 10. Przestępstwa dopuścili się funkcjonariusze policji, a zatem osoby reprezentujące władzę państwową, zobowiązane do szczególnego przestrzegania prawa, których zadaniem jest zapewniać ludziom bezpieczeństwo, a nie pozbawiać życia czy narażać zdrowie.

Czytaj także: Proces w sprawie Igora Stachowiaka z (za) krótką ławą oskarżonych

Policjanci we Wrocławiu działali bezprawnie

Wrocławscy policjanci Łukasz R., Paweł G., Paweł P. i Adam W., rażąc Igora Stachowiaka paralizatorem, doprowadzili do jego śmierci. Samo użycie paralizatora było bezprawne, bo nie stawiał oporu, nie był agresywny. Prosił o litość, płakał – widać to na nagraniach zdobytych przez dziennikarza TVN Wojciecha Bojanowskiego. Nagrań miało nie być, bo policjanci zaciągnęli zatrzymanego do toalety, żeby schować się przed monitoringiem (nie wzięli pod uwagę, że wideorejestrator jest w samym paralizatorze). To kolejne złamanie prawa, bo toaleta to nie miejsce do przesłuchań. A więc nie tylko torturowali zatrzymanego, ale wiedząc, że popełniają przestępstwo, usiłowali to ukryć. A kiedy nagrania wypłynęły do opinii publicznej – usiłowali ścigać dziennikarza za ujawnienie materiałów ze śledztwa, a potem wymusić na nim ujawnienie źródła, z którego dostał nagranie.

Reklama