Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Służba zdrowia jest już w stanie przedzawałowym

Cztery lata rządów PiS: Służba zdrowia w stanie przedzawałowym

SOR w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej SOR w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
System lecznictwa publicznego, zamiast leczyć, nastawiony jest na to, by się pacjenta pozbyć. Odesłać do kolegi. Zwłaszcza gdy pacjent jest ciężko chory i generuje najwięcej kosztów.

PiS zapewniał, że znikną limity, a wraz z nimi kolejki do lekarzy. Należące do najgorszych w Unii efekty leczenia, np. raka, miały szybko się poprawić. Nic z tego.

Lekarze domowi odsyłają do specjalistów

Na pomoc w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) możemy liczyć wtedy, kiedy lekarz pierwszego kontaktu do zaordynowania kuracji nie potrzebuje dodatkowych badań. Jeśli jednak są one wskazane, wypisze raczej skierowanie do specjalisty. Na wiele badań domowy doktor po prostu kierować nie może, a na te, na które może, ma ograniczoną pulę pieniędzy. Nikt zaś nie chce dokładać do interesu. Lekarze domowi uprawiają więc spychologię, a prywatnie często radzą udać się do najbliższego szpitala na oddział ratunkowy (SOR).

Tym bardziej że dostanie się do specjalisty graniczy z cudem i oznacza konieczność wielomiesięcznego oczekiwania. Albo udanie się do specjalisty prywatnie. Deficyt lekarzy jest coraz dotkliwszy, więc wzięci lekarze mogą więcej zarobić, otwierając własne gabinety. Rząd PiS tę patologię spotęgował, wprowadzając przepis, że znaczne podwyżki zarobków dostają tylko ci specjaliści, którzy w publicznym lecznictwie pracują na jednym etacie. Lekarze, którzy w ramach NFZ biegali z poradni do poradni, mają więc pracować w jednym miejscu, mogą natomiast dorabiać prywatnie. Wiele poradni specjalistycznych przyjmujących w ramach NFZ zostało zamkniętych. Kolejki do specjalistów w publicznych poradniach są coraz dłuższe. Publiczna służba zdrowia prywatyzuje się po cichu.

Czytaj też: Liczą a nie leczą

Na SOR ludzie umierają

Pacjenci, którym nie pomógł lekarz pierwszego kontaktu, a nie mogą się dostać do specjalisty, walą na SOR nie tylko w nagłych przypadkach.

Reklama