„Na podstawie informacji przedstawionych w postanowieniach odsyłających można stwierdzić, że sądy żywią jedynie subiektywne obawy, które nie urzeczywistniły się w postaci wszczęcia postępowań dyscyplinarnych i pozostają hipotetyczne” – pisze Evgeni Tanchev.
Sędzia Ewa Maciejewska z Łodzi zwróciła się z pytaniem prejudycjalnym o wpływ postępowania dyscyplinarnego na swobodę orzekania. Chodziło o sprawę z powództwa miasta Łowicz przeciw skarbowi państwa, czyli władzy centralnej, bo reprezentował go łódzki wojewoda. Maciejewska mogła się obawiać, że wyrok korzystny dla Łowicza spotka się z reperkusją władzy, od której zależni są rzecznicy i sędziowie dyscyplinarni. Sędzia Igor Tuleya z Warszawy pytał o to samo na tle sprawy karnej, propagandowo ważnej dla prokuratury (a więc dla ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego). Sędzia liczy się z możliwością wydania wyroku nadzwyczajnie złagodzonego.
Pytania zadali rok temu. Tanchev uznał ich obawy za „hipotetyczne”. A dziś sędziowie mają postępowania dyscyplinarne.
Dyscyplinarki u Ziobry: Za antysemickie wpisy nie, ale za krytykę reform PiS już tak
Dziwna opinia rzecznika Tancheva
Po pierwsze, jeśli Trybunał wyda wyrok zgodny z opinią swojego rzecznika generalnego, nie znaczy to, że sprawa postępowań dyscyplinarnych, które wprowadził PiS, będzie zamknięta. W sprawie dotyczącej legalności powołania i działania neo-KRS, w której wyrok spodziewany jest lada dzień, też jest wątek sądów dyscyplinarnych.