MATEUSZ WITCZAK: – O co będziesz walczyć jako posłanka? I co możesz zdziałać z trzema szablami?
MAŁGORZATA TRACZ: – Będziemy walczyć z kryzysem klimatycznym, o prawa zwierząt, prawa kobiet, mniejszości, walczyć o odejście od węgla i ochronę przyrody. Zieloni są zawsze tam, gdzie trzeba, niezależnie od tego, czy mogą przemawiać i pomachać ze sceny flagą. Działamy dla sprawy. Mamy zaufanie społeczne, które zyskaliśmy przez 15-letnią działalność.
No właśnie, Zieloni pojawili się w Polsce późno, zadebiutowaliście dopiero w 2003 r.
Przed 1989 r. nie było możliwe tworzenie nowych ugrupowań, a później zapanowało nastawienie, w myśl którego potrzebowaliśmy gospodarczego odbicia, na dalszy plan zeszły więc inne kwestie, chociażby prawa człowieka i ochrona przyrody. Pojawienie się Zielonych przed wyborami do Parlamentu Europejskiego było naturalne, w końcu mamy wspólne postulaty z innymi partiami Zielonych i z Europejską Partią Zielonych.
Niemieccy Zieloni to dziś druga siła polityczna w kraju, w Austrii kanclerz Kurz negocjuje stworzenie koalicji z Zielonymi. Dlaczego na Zachodzie Zieloni są silniejsi?
To kwestia ordynacji wyborczej i utrudnień stawianych przed mniejszymi ugrupowaniami, m.in. potrzeby zebrania wielu podpisów w krótkim czasie. No i progów, których w wyborach do Parlamentu Europejskiego w Niemczech nie ma.