Przez ostatni tydzień nie zamykały się drzwi do biura PiS przy Nowogrodzkiej. Ale to niejedyne miejsce, gdzie zapadają kluczowe decyzje. Narady toczą się też przy ul. Wilczej w mieszkaniu Anny Bieleckiej, dobrej przyjaciółki Jarosława Kaczyńskiego. W środowy wieczór spotkali się tu z prezesem Mateusz Morawiecki i Piotr Gliński. W przyszłym tygodniu kierownictwo PiS o składzie rządu będzie dyskutować z liderami Solidarnej Polski i Porozumienia. Co już wiadomo?
Koalicjanci PiS chcą więcej władzy
Koalicjanci Kaczyńskiego wzmocnili się po wyborach. Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro wprowadzili do Sejmu po 18 posłów. Porozumienie zyskało sześć miejsc w izbie niższej, ale ma tylko dwóch senatorów (miało pięciu). Solidarna Polska wzbogaciła się o 10 posłów. Obaj liderzy liczą na to, że Kaczyński uwzględni ich ambicje, gdy będzie rozdawał teki i dzielił wpływy w spółkach skarbu państwa.
Niemal natychmiast po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów Patryk Jaki jako reprezentant Solidarnej Polski publicznie nawoływał, żeby fotel premiera objął Jarosław Kaczyński. Oczywiście nie chodziło mu o podkreślenie rangi prezesa, ale zdeprecjonowanie talentów Morawieckiego. Prezes to przemilczał. Jego dobry druh i wiceszef partii Adam Lipiński ostrzegł zaś koalicjantów przed kryzysem, który mogą wywołać: „ofiarą tego kryzysu będzie nie PiS, ale koalicjanci”.
Gowin po nocnym spotkaniu z Kaczyńskim w Sejmie stwierdził, że są zgodni w sprawie personaliów w nowym rządowym rozdaniu. Dał też do zrozumienia, że nie pisze się na żadne układy z ziobrystami.