Kampania medialna na łamach „Tygodnika Podhalańskiego” (który jako pierwszy zwrócił uwagę, że impreza tego typu i takiej skali może mieć tragiczne skutki dla tatrzańskiej zwierzyny), masowa akcja petycyjna (ponad 28 tys. podpisów), zorganizowana przez zakopiańskich uczniów uliczna manifestacja, wreszcie alarm podniesiony przez Tatrzański Park Narodowy okazały się skuteczne.
Czytaj także: Czy fajerwerków powinno się w Polsce zakazać?
Tak dla przyrody, nie dla „Sylwestra marzeń” prezesa TVP
Dość oczywiste w sumie argumenty protestujących najlepiej oddają fragmenty stanowiska TPN, który dowodził, że impreza o takiej skali urządzona w bezpośrednim sąsiedztwie Parku „może negatywnie wpłynąć na tatrzańską przyrodę”. I wyliczał zagrożenia, jakie niosą ze sobą tego typu imprezy masowe: „przede wszystkim hałas przekraczający dopuszczalne normy, zanieczyszczenie światłem powodujące zakłócenie naturalnego cyklu dobowego zwierząt oraz utrudniające im orientację w terenie, ogromne ilości śmieci (…). Huki i błysk fajerwerków, rac czy petard są przyczyną stanów lękowych, poszukiwania nowego siedliska, w dalszej perspektywie obniżenia rozrodczości”.
TVP przy koncepcie, który nazwała „Sylwestrem marzeń”, upierała się jednak długo. W końcu prezes Jacek Kurski ogłosił, że publiczne powitanie Nowego Roku w Zakopanem odbędzie się w centrum miasta – na Równi Krupowej.