Partia Jarosława Kaczyńskiego zadała nowy cios. Tym razem środkowy palec swojej posłanki zastąpiła palcem karząco-grożącym wobec Mariana Banasia i agenta Tomka, niegdyś swoich bardzo bliskich funkcjonariuszy.
Czytaj także: Tak się bawi CBA
CBA wchodzi do mieszkań
Jak stara tradycja nakazuje: bladym rankiem do paru mieszkań kojarzonych z Banasiem wkroczyli agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Według „Gazety Wyborczej” szukali gotówki, kosztowności i dzieł sztuki – a wszystko w związku z postępowaniem dotyczącym nieścisłych zeznań majątkowych prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Jak podał portal Onet, przeszukiwane mają być mieszkania w Warszawie i Krakowie, a także mieszkanie jego córki.
Według adwokatów reprezentujących Banasia „nie ma podstaw faktycznych i prawnych do przeszukania”. Ich zdaniem mieszkanie prezesa NIK chroni immunitet, dlatego „czynności CBA i Prokuratury Regionalnej w Białymstoku są niedopuszczalne”. Zapowiedzieli zażalenie.
Także bladym rankiem samochody CBA zajechały drogę agentowi Tomkowi (takie swawolne określenie przylgnęło do byłego funkcjonariusza Biura Tomasza Kaczmarka). Byłego kolegę i posła PiS oficerowie służb wyjęli z auta, zakuli w kajdanki i przewieźli z Olsztyna do Białegostoku. Tam ma być – wedle wyjaśnień jego dawnej „firmy” – przesłuchany na okoliczność dodatkowych zarzutów. Chodzi o śledztwo dotyczące nadużyć finansowych w prowadzonej przez niego z żoną, a zajmującej się pomocą osobom starszym fundacji Helper.
Tak się składa, że zarówno Marian Banaś, jak i Tomasz Kaczmarek grubo się ostatnio obecnej władzy i CBA narazili.