Powiedzieć, że kampania zaczęła się słabo dla PiS i prezydenta Andrzeja Dudy, to nic nie powiedzieć. Z jednej strony zbiegło się w czasie sporo wydarzeń niekorzystnych dla obozu rządzącego: konflikt o pieniądze dla TVP, wulgarny gest Joanny Lichockiej czy powrót afery Banasia, z drugiej – PiS nie może odzyskać inicjatywy.
Zorganizowana za wielkie pieniądze konwencja Dudy, ogłoszenie przez niego składu sztabu i pierwsze wyborcze spotkania nie dowiodły, że PiS jest w stanie narzucić tematy tej kampanii. Wprost przeciwnie, to opozycja nadała jej ton, pokazując przy okazji ustawy o finansowaniu TVP proste przeciwstawienie: partyjnej propagandy i potrzeb chorych na raka.
Podkast „Polityki”: Czy gest Lichockiej zdominuje kampanię
Jeden sondaż, żaden sondaż
Oceny stylu kampanii i jej otoczenia nie są jednak najważniejsze – kandydatom i sztabom chodzi przecież o to, żeby na koniec wygrać wybory i zasiąść w Pałacu Prezydenckim. Kluczowe pytanie brzmi: czy te wszystkie wydarzenia wpłynęły na wysokość poparcia dla konkretnych kandydatów? Prześledziłem sześć sondaży różnych ośrodków przeprowadzonych w ostatnich burzliwych politycznie dwóch tygodniach (pięć prezydenckich i jeden zaufania do polityków, patrz na końcu artykułu). Co z nich wynika?
Trzeba oczywiście pamiętać, że badań różnych ośrodków nie można bezpośrednio zestawiać, zwłaszcza jeśli chodzi o wzrosty i spadki. To, że w jednym sondażu kandydat ma 40 proc., a w następnym, innego ośrodka, 42 proc., nie znaczy, że jego poparcie wzrosło o 2 pkt proc. Ważniejsze są trendy w kolejnych badaniach poszczególnych ośrodków i generalny obraz wyłaniający się z zestawienia różnych sondaży.