Prezydent Andrzej Duda wręczył dzisiaj nominację Małgorzacie Manowskiej na pierwszą prezes Sądu Najwyższego i Michałowi Laskowskiemu na prezesa Izby Karnej SN. Wygląda na to, że mianując Laskowskiego, chciał uwiarygodnić dokonaną wbrew prawu nominację Manowskiej.
Niezaperzona twarz Sądu Najwyższego
Sędzia Laskowski był jako rzecznik „twarzą” Sądu Najwyższego. Sympatyczną, niezaperzoną. Lał oliwę na wzburzone fale, jakimi PiS usiłował zatopić SN, cierpliwie stał na gruncie prawa i objaśniał je publiczności, nie tracąc pryncypialności i jasności oceny działań naruszających jego niezależność. Był wiarygodny, a w krzyżowcach zwalczających „sędziowskie elity” (co w tym przypadku jest inwektywą) budził stosunkowo mało agresji.
I takiego właśnie człowieka prezydent wybrał spośród trzech kandydatów przedstawionych mu blisko cztery miesiące temu przez Zgromadzenie Sędziów Izby Karnej. Przyjmowanie nominacji z rąk człowieka, który podpisuje ustawy niszczące Sąd Najwyższy i sam je przygotowuje, nie było dla niego chyba szczególnie przyjemne. Zwłaszcza gdy PiS odtrąbił „odbicie” SN i zwycięstwo nad „nadzwyczajną kastą”.
Czytaj też: PiS urządził teatr w Sądzie Najwyższym. Poza trybem
Bronić praworządności na przekór PiS
Ale Sąd Najwyższy to nie 15-osobowy Trybunał Konstytucyjny.