Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jeszcze Sąd Najwyższy nie zginął

Sędzia Sądu Najwyższego i prezes Izby Karnej Michał Laskowski Sędzia Sądu Najwyższego i prezes Izby Karnej Michał Laskowski Adam Stępień / Agencja Gazeta
Nowy prezes Izby Karnej SN jest „twarzą” Sądu Najwyższego: sympatyczną, niezaperzoną. Lał oliwę na wzburzone fale, jakimi PiS usiłował zatopić SN. Jego władza nie będzie papierowa.

Prezydent Andrzej Duda wręczył dzisiaj nominację Małgorzacie Manowskiej na pierwszą prezes Sądu Najwyższego i Michałowi Laskowskiemu na prezesa Izby Karnej SN. Wygląda na to, że mianując Laskowskiego, chciał uwiarygodnić dokonaną wbrew prawu nominację Manowskiej.

Niezaperzona twarz Sądu Najwyższego

Sędzia Laskowski był jako rzecznik „twarzą” Sądu Najwyższego. Sympatyczną, niezaperzoną. Lał oliwę na wzburzone fale, jakimi PiS usiłował zatopić SN, cierpliwie stał na gruncie prawa i objaśniał je publiczności, nie tracąc pryncypialności i jasności oceny działań naruszających jego niezależność. Był wiarygodny, a w krzyżowcach zwalczających „sędziowskie elity” (co w tym przypadku jest inwektywą) budził stosunkowo mało agresji.

I takiego właśnie człowieka prezydent wybrał spośród trzech kandydatów przedstawionych mu blisko cztery miesiące temu przez Zgromadzenie Sędziów Izby Karnej. Przyjmowanie nominacji z rąk człowieka, który podpisuje ustawy niszczące Sąd Najwyższy i sam je przygotowuje, nie było dla niego chyba szczególnie przyjemne. Zwłaszcza gdy PiS odtrąbił „odbicie” SN i zwycięstwo nad „nadzwyczajną kastą”.

Czytaj też: PiS urządził teatr w Sądzie Najwyższym. Poza trybem

Bronić praworządności na przekór PiS

Ale Sąd Najwyższy to nie 15-osobowy Trybunał Konstytucyjny. Prezes Manowska i neosędziowie, nawet stanowiący połowę składu, nie mogą kontrolować całego orzecznictwa. Funkcja prezesa Izby ciągle daje władzę, dzięki której można bronić praworządności (oczywiście do czasu, aż PiS odbierze mu kompetencje).

Na przykład za dwa tygodnie wyznaczone jest w Izbie Dyscyplinarnej posiedzenie w sprawie odebrania sędziemu Igorowi Tulei immunitetu. Izba ta (stworzona przez obecną władzę) została zawieszona w orzekaniu głośną styczniową uchwałą trzech połączonych Izb SN, ale się jej nie podporządkowała. Po raz drugi zawiesił ją Trybunał Sprawiedliwości UE: tymczasowo i w ograniczonym zakresie – w stosunku do spraw dyscyplinarnych.

Gdyby teraz Tuleya złożył wniosek, by to Izba Karna rozpatrzyła jego sprawę, to do prezesa Laskowskiego będzie należeć decyzja. Ważne jest także to, że zanim PiS wymyślił Izbę Dyscyplinarną, to Izba Karna zajmowała się wnioskami o uchylenie immunitetu. Jak wskazał jasno TSUE, jeśli sędziowie SN dojdą do wniosku, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem spełniającym kryteria unijne, sprawy należące do jej właściwości należy rozpatrywać tak, jak odbywało się to przed jej powołaniem.

Czytaj też: Gdy władza nie wykonuje wyroków

Ochronić przed naciskami

Zgodnie z regulaminem prezes Izby Karnej może też przedstawić pytanie prawne, jeśli np. pojawią się rozbieżności w orzecznictwie. Bardzo ważną kompetencją jest poza tym „prowadzenie i aktualizacja listy sędziów pełniących urząd na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego oraz sędziów delegowanych do pełnienia czynności sędziowskich w SN”. Jeśli PiS – przez postępowania prokuratorskie czy dyscyplinarne – zechce eliminować tzw. starych sędziów z orzekania lub znowu skrócić im wiek emerytalny, to od prezesa Izby Karnej zależeć będzie, czy dalej będą mogli orzekać i czy będą im przydzielane sprawy.

Wszyscy pamiętamy też Pawła Juszczyszyna, którego Izba Dyscyplinarna bezprawnie zawiesiła w obowiązkach – prezesi sądów, w których orzekał, uznali to zawieszenie. Laskowski może takich orzeczeń Izby Dyscyplinarnej u siebie nie sankcjonować.

Wyznacza też sędziów do składów sądzących. Tradycyjnie dzieje się to w kolejności alfabetycznej, ale możliwe są przesunięcia, np. ze względu na specjalizację sędziów czy obłożenie sprawami. Najważniejsze, że Laskowski nie dopuści do manipulacji składami. Ani do tego, żeby neosędziowie sądzili we własnych sprawach – choćby o ich wyłączenie (takie wnioski mogą przecież składać strony ze względu na ich wątpliwy status sędziowski).

Prezes Izby nadzoruje też pracę przewodniczących wydziałów, kierownika sekretariatu izby, asystentów sędziów. Może zapewnić im bezpieczeństwo od nacisków i nie godzić się na ich zwalnianie czy zatrudnianie osób niekompetentnych, ale o „słusznych” poglądach.

Prezesi Izb są ponadto członkami Kolegium SN, które wybiera m.in. rzecznika dyscyplinarnego i „współdziała z Pierwszym Prezesem w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania Sądu Najwyższego”. Laskowski ma więc uprawnienia kontrolne.

Czytaj też: Sędziowie pod ścianą

To nie jest władza papierowa

Władza prezesów Izb nie jest więc papierowa. Mogą realnie bronić niezależności swoich Izb i dbać o jakość orzecznictwa. To, że sędzia Michał Laskowski zgodził się przyjąć nominację na prezesa Izby Karnej, oznacza, że wśród „starych” sędziów nie zapanował jednak duch defetyzmu. Że czują odpowiedzialność za swój sąd i nasze prawo do sądu. Że jeszcze Sąd Najwyższy nie zginął, póki oni w nim są.

Czytaj też: Uzurpacja. Trybunał Przyłębskiej osądził Sąd Najwyższy

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną