Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Bojkot numer dwa to wielki błąd

Lokal wyborczy w czasie pandemii Lokal wyborczy w czasie pandemii Arkadiusz Stankiewicz / Agencja Gazeta
Jeżeli Platforma i marszałek Grodzki przyłożą rękę do zohydzania nadchodzących wyborów czy nawet zasieją jakieś zwątpienie, doprowadzą do klęski Rafała Trzaskowskiego.

To prawda, że wybory znalazły się w konstytucyjnej próżni, w której idealne rozwiązania już od dawna nie istnieją. Nie ma żadnego podręcznika prawa, gdzie znalazłoby się w pełni logiczne i praworządne wyjście z obecnego chaosu. Twórcy konstytucji nie przewidzieli obozu PiS, ustawa zasadnicza okazała się za krótka na Jarosława Kaczyńskiego. To oczywiste, że odpowiada za ten stan rzeczy obóz władzy, a nie ogólnie jacyś „politycy”.

Czytaj też: Andrzej Duda wie już, że może przegrać

Bojkot numer jeden miał sens

Ale Rafał Trzaskowski w swoim pierwszym wystąpieniu powiedział: „Idziemy na wybory”, co stało się początkiem jego dotychczasowego sukcesu. To nie nadzwyczajne propozycje programowe, ale wyjście z wyborczego pata i uwolnienie pola aktywności po czasie zawieszenia dało szansę na nowe rozdanie. Była to też, jak można rozumieć, akceptacja tych reguł, jakie niesie nowa ordynacja zaproponowana przez PiS. Lepszej nie będzie, a wybory tym razem na pewno się odbędą, według wszelkiego prawdopodobieństwa, 28 czerwca.

Nie chodzi już nawet o to, co zrobi z ustawą wyborczą Senat, ponieważ formacja Kaczyńskiego może odrzucić wszystkie poprawki i tak zapewne zrobi. Prace Senatu mają może znaczenie w sensie prawnej edukacji i dochowania standardów, ale nie w kwestii ostatecznego kształtu ustawy. Z kolei zbytnie przeciąganie tych prac skróci wszystkie terminy wyborcze, w tym czas na zbieranie podpisów, bo decyzja o dacie już wyraźnie zapadła.

Reklama