Garść przykładów. Żądanie wypowiedzenia konwencji stambulskiej o przeciwdziałaniu przemocy. Postulat weta na szczycie Unii Europejskiej. Ukryta pod płaszczykiem „transparentności finansowej” próba wzięcia za twarz organizacji pozarządowych. Krytyka pisowskiego ministra Dariusza Piontkowskiego za odwołanie łódzkiego kuratora oświaty, który w TV Trwam bredził coś o „wirusie LGBT”; zapewnienia Piontkowskiego, że kurator poleciał za inne grzechy, Ziobry nie usatysfakcjonowały. Podszczypywanie Mateusza Morawieckiego. Krytyka człowieka premiera Pawła Borysa za nominację na prezesa Rafako „platformersa”. Próba wypchnięcia z rządu wicepremier Jadwigi Emilewicz, która, choć formalnie jest w Porozumieniu Jarosława Gowina, mentalnie wyemigrowała do obozu Morawieckiego. Lekko tylko zawoalowana krytyka reszty obozu za „sprawowanie władzy dla samej władzy”, technokratyzm i porzucenie prawicowych wartości.
Ziobro konsekwentnie wytyka PiS-owi, że jest letni, obły, niewyrazisty, że nie taka była umowa z wyborcami.
Czytaj też: Ziobro się zbroi. Czego zażąda od Kaczyńskiego?
O co chodzi Ziobrze i ziobrystom
Co więcej, minister sprawiedliwości przestał chować się za swoimi żołnierzami: Sebastianem Kaletą, Jackiem Ozdobą, Janem Kanthakiem czy Januszem Kowalskim. Teraz to sam Ziobro wyszedł do mediów, choć stronił od nich w ostatnich latach.