Nowa umowa koalicyjna. Wszyscy przegrali
Nowa umowa koalicyjna podpisana. Wszyscy przegrali
Zacznijmy od koalicjantów mniejszych. Gowin wraca wprawdzie do rządu, ale traci jedno ministerstwo i jedną posłankę – Jadwiga Emilewicz wystąpiła z Porozumienia i pewnym krokiem zmierza w stronę PiS. Wygląda też na to, że byłemu wicepremierowi nie udało się wynegocjować włączenia jego dawnego ministerstwa – nauki – do rozwoju. Zamiast tego przejmie dział „praca” z ministerstwa rodziny, co w warunkach recesji będzie raczej obciążeniem niż korzyścią.
Czytaj też: Wicepremier Kaczyński. Wzmocni rząd, osłabi premiera
Ziobro pod nadzorem, Morawiecki nieobecny
Ziobro utrzymał władzę nad resortem sprawiedliwości i zachował kontrolę nad swoją partią, ale będzie pod bacznym nadzorem Kaczyńskiego, który – jak słychać – jest surowym recenzentem pracy ministerstwa. Skończyły się też czasy, gdy Ziobro i jego akolici hasali po mediach i sprzedawali swoją opowieść o technokratycznym PiS i wiernej ideom Solidarnej Polsce.
Morawiecki przegrał, bo nie udało mu się doprowadzić do dymisji Ziobry, a kluczowe negocjacje obywały się bez niego. Ewentualne wejście Kaczyńskiego do rządu osłabi premiera. Ministrowie, nawet jeśli będą mówili „panie premierze”, to zerkać będą na prezesa. Kaczyński chroni oczywiście premiera przed Ziobrą, tyle że silni politycy takich parasoli nie potrzebują.