Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Tuleya nie stawił się na przesłuchanie. Ziobro się odgraża

Konferencja prasowa Komitetu Obrony Sprawiedliwości w Warszawie. W środku sędzia Igor Tuleya Konferencja prasowa Komitetu Obrony Sprawiedliwości w Warszawie. W środku sędzia Igor Tuleya Adam Stępień / Agencja Gazeta
Odbieranie immunitetów sędziom pod pozorem zarzutów karnych czy dyscyplinarnych staje się metodą eliminacji tych, których niezawisłości nie udaje się złamać.

Sędzia Igor Tuleya nie stawił się w środę na wezwanie prokuratury. Zobaczymy, czy na następny termin prokuratura zechce doprowadzić go siłą. „Gdybym dzisiaj wszedł do tego budynku i dobrowolnie poddałbym się tej procedurze, to naplułbym sobie w twarz, byłbym niegodny obywateli, z którymi stałem pod Sądem Najwyższym. Można mnie zmusić do udziału w tej czynności, ale dobrowolnie jak baran tam nie pójdę” – mówił Igor Tuleya podczas pikiety pod prokuraturą, na którą przyszli wspierający go sędziowie, prokuratorzy i obywatele.

Granice państwa prawa

Sędzia Tuleya został pozbawiony immunitetu przez Izbę Dyscyplinarną SN działającą nielegalnie, bo zawieszoną postanowieniem tymczasowym Trybunału Sprawiedliwości UE i orzeczeniem trzech połączonych izb Sądu Najwyższego. Pretekstem było oskarżenie prokuratury, że naruszył tajemnicę śledztwa w sytuacji, gdy to właśnie on, jako sędzia rozpatrujący sprawę, miał wyłączną władzę decydować, jaki materiał ze śledztwa ujawni w ramach uzasadnienia do wydanego postanowienia. To gwarantuje mu kodeks postępowania karnego. Nie zaistniało więc żadne przestępstwo. Ani żadne prawnie ważne orzeczenie Izby Dyscyplinarnej.

Wśród sędziów, którzy przyszli pod prokuraturę wspierać Tuleyę, był prof. Adam Strzembosz, pierwszy po 1989 r. I Prezes Sądu Najwyższego: „Stosunkowo rzadko biorę udział w tego rodzaju spotkaniach, ze względu na wiek i z wielu innych przyczyn. Dlaczego zdecydowałem się dzisiaj przyjść? Dlatego, że została przekroczona jeszcze jedna granica” – mówił.

„Jeszcze jedna granica” – to sformułowanie jest symboliczne.

Reklama