Kraj

Kim jest sędzia Igor Tuleya, który (znowu) postawił się PiS?

Sędzia Igor Tuleya Sędzia Igor Tuleya Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Sprawa głosowania w Sali Kolumnowej to niejedyny głośny wyrok w jego karierze.

„16 grudnia pogrzebano demokrację, bezkarnie zgwałcono prawo, tamtej nocy umarła zwykła ludzka przyzwoitość” – oświadczył sędzia Igor Tuleya, nakazując prokuraturze ponowne śledztwo w sprawie ubiegłorocznego głosowania budżetu w Sali Kolumnowej Sejmu.

Przypomnijmy: według posłów PiS, Ryszarda Terleckiego i Krystyny Pawłowicz, przeniesienie obrad do Sali Kolumnowej i blokada dostępu do stołu prezydium nie były spontaniczną reakcją po wykluczeniu z obrad posła Platformy, lecz planowano je od rana, by zapobiec oblężeniu prezydium przez opozycję.

Wznowienie dochodzenia w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej to niejedyna głośna sprawa w karierze sędziego Igora Tulei.

Nie pierwszy raz sędzia Tuleya naraził się PiS

Pierwszą głośną sprawą z polityką w tle było rozpatrzenie w 2007 roku zażalenia w mokotowskim sądzie rejonowym w sprawie zatrzymania szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Kaczmarek, były szef MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, był podejrzewany o przeciek, zdradę tajemnicy państwowej.

Tuleya zatrzymanie Kaczmarka uznał za „bezzasadne, nieprawidłowe”, wręcz „nielegalne”. Sterowana przez Zbigniewa Ziobrę prokuratura zarzuciła sędziemu brak bezstronności. A Ziobro komentował: „Sąd stosuje inne zasady w stosunku do osób wpływowych, a inne dla maluczkich”.

W 2010 roku, po 14 latach orzekania, Tuleya odebrał nominację na sędziego okręgowego z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dwa lata później został rzecznikiem sądu okręgowego w Warszawie. Wydał wyroki m.in. w sprawie rosyjskiego szpiega działającego nielegalnie w Polsce i zbrodniarzy z okresu stalinizmu.

Zajmował się także sprawą dr. Mirosława G. Tuleya skazał lekarza za łapówkarstwo i zasłynął wówczas wypowiedzią o porównaniu metod CBA do tych z okresu stalinizmu. „Nocne przesłuchania, zatrzymania – taktyka organów ścigania w sprawie dr. Mirosława G. może budzić przerażenie. Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. – czasów najgłębszego stalinizmu” – powiedział, uzasadniając wyrok.

Tuleya stracił wówczas funkcję rzecznika warszawskiego sądu okręgowego. Kierownictwo sądu uznało, że zbytnie zamieszanie wokół jego osoby może utrudniać wykonywanie tej funkcji. Wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec niego złożył były szef CBA Mariusz Kamiński. Prokuratura okręgowa wydała z kolei specjalne oświadczenie, że jest zdumiona jego postawą jako orzekającego.

W obronie sędziego stanęli ówczesny prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, przedstawiciele Krajowej Rady Sądownictwa, a nawet prezydent Bronisław Komorowski, który wspomniał o kontrowersjach wokół Tulei w czasie wręczania nominacji sędziowskich.

Czy sędzia Tuleya powinien orzekać?

Kilka lat temu Cezary Gmyz na łamach „Tygodnika Lisickiego” napisał, że matka sędziego, Lucyna Tuleya, najpierw w latach 1960–71 pracowała w Milicji Obywatelskiej w Łodzi, a potem do 1988 roku służyła jako funkcjonariuszka Służby Bezpieczeństwa w Biurze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Igora Tuleyę nazwano „resortowym dzieckiem”.

Sam Tuleya w rozmowie z Gmyzem przyznał, że nigdy nie złożył wniosku o samowyłączenie się z orzekania w sprawach lustracyjnych. „Istotnie, orzekam w sprawach lustracyjnych. Gdybym miał jakieś wątpliwości, złożyłbym stosowne oświadczenie” mówił.

W 2013 roku głos w sprawie sędziego Tulei zabrały też środowiska prawnicze. Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że Tuleya nie naruszył w uzasadnieniu do orzeczenia w sprawie Mirosława G. prawa i zasad etyki. Zdaniem Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia” żądanie napiętnowania sędziego wytykającego uchybienia w działalności instytucji państwowych stanowi naruszenie zasad państwa prawa.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama