„Z jednego krzyża można zrobić dwie szubienice” – rzekł fachowiec z pogardą.
(Stanisław Jerzy Lec)
Oj, naiwni, naiwni, naiwni, naiwni jak ćmy – chciałoby się rzec za kabaretem Elita, tworząc z liczby pojedynczej liczbę mnogą. Bo też nie jeden, a kilku co najmniej naszych europosłów grzeszy naiwnością – czepiam się skrawka nadziei, że przynajmniej naiwnością nie świętą, bo to byłaby już grzeszność na tym europejskim stołku niewybaczalna. Michał Boni, Danuta Hübner, Danuta Jazłowiecka, Barbara Kudrycka, Julia Pitera i Róża Thun. Grono doświadczone, odporne na złudną światłość sukcesów, wysmagane deszczem i burzami niepowodzeń, jednym słowem: dojrzałe i w swej dojrzałości zahartowane. I wciąż wierzące w niezawisłość polskich sądów. A może mają rację?
Właśnie do Sądu Okręgowego w Katowicach trafił subsydiarny akt oskarżenia przeciwko siedmiu członkom narodowej, tzw. patriotycznej młodzieży, która swego czasu powiesiła na symbolicznych szubienicach portrety wyżej wymienionych parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej.
Sprawa niewarta zachodu prokuratury
Można byłoby nad tym zdarzeniem przejść do porządku dziennego. Czy było o co się obrażać? Powiesili? No, powiesili. Wszak młodzież z Ruchu Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo-Radyklanego, żeby nie zapominać o Górnośląskim Stronnictwie Narodowym, ma prawo politycznie się wyszumieć, wykrzyczeć i wyrzucić balast, co zalega na ich narodowej duszy. Dwukrotnie zrozumiała to katowicka prokuratura, umarzając śledztwa z art.