Jeśli Platforma Obywatelska w sprawie reanimacji publicznego lecznictwa ma do powiedzenia tylko tyle, ile pokazała na dzisiejszej konferencji, to niech może lepiej zrezygnuje z walki o władzę w Polsce. To, co zaprezentował Borys Budka, to żadna rewolucja. Dowód, że o systemie funkcjonowania systemu ochrony zdrowia wie niewiele, a Bartosz Arłukowicz, w końcu były minister zdrowia, też nie przeanalizował przyczyn braku sukcesów w tej roli.
Czytaj też: Liczą, a nie leczą. Druzgocący raport NIK
Opozycja ma pole do popisu. Nie korzysta
Niech najpierw lider PO przyjrzy się, które kraje w Unii Europejskiej zapewniają obywatelom sprawną opiekę zdrowotną i jakie ewentualnie rozwiązania dałoby się przenieść do nas. Bo nie tylko o większe pieniądze tu chodzi, chociaż o nie przede wszystkim. PO nie odrobiła tej lekcji ani wtedy, gdy rządziła, ani przez sześć lat siedzenia w ławach opozycji. PiS z ochroną zdrowia kompletnie sobie nie radzi, ale jej rywal wizji, jak powinna wyglądać, także nie ma.
Borys Budka po nieudanym wywiadzie dla „GW”, w którym deklarował, że nic się nie da zrobić, postanowił przejść do ofensywy i przykryć złe wrażenie konferencją na temat zdrowia. Dobry pomysł, nie ma obecnie ważniejszej sprawy. W walce z pandemią rząd PiS wykazuje się kompletną nieudolnością, a miliony Polaków cierpiących na choroby niespowodowane przez SARS-CoV-2 zostało odciętych od możliwości leczenia. Minister Niedzielski mówi o kompletnym zakazie operacji planowych! Seniorzy, którzy latami czekają na wymianę stawu biodrowego, niech czekają nadal. Nie liczą się kolana wymagające zabiegu, pęcherzyki żółciowe i wszystko inne. Liczy się tylko covid, w dodatku nic nie zapowiada zwycięstwa nad pandemią. Stan zdrowia pacjentów, wymagających lekarskiej interwencji, pogarsza się szybko, późniejsze leczenie będzie coraz droższe. Nie wszyscy doczekają.
O zdrowie i życie mogą walczyć w tej sytuacji tylko osoby zamożne, prywatne firmy działają bowiem sprawnie. Można się dostać do specjalisty, można operować to, co wymaga operacji, wystarczy zapłacić. Tylko jakie trzeba mieć pieniądze, żeby móc prywatnie leczyć raka?
Czytaj też: Służba zdrowia nie taka publiczna
Sieć szpitali, bilans zdrowotny. Jak? Za ile?
Minister zdrowia opowiada o „zielonej wyspie”, jaką niby jest onkologia, ale pacjenci z już zdiagnozowanym rakiem mają ogromne kłopoty z kontynuacją leczenia, a niezdiagnozowani z dostępem do badań. Główna partia opozycyjna nie ma jednak w tej sprawie nic istotnego do powiedzenia. Żadnej wizji, jak sprawny system powinien wyglądać, ani tym bardziej dokładnego sposobu jej realizacji. Więc co ma?
Pomysł sieci szpitali, w których leczony będzie niecovid, czyli to, co obecnie czeka na lepsze czasy. Sieć będzie miała sto szpitali bez żadnych limitów finansowania. Dlaczego sto, a nie np. sto pięćdziesiąt? Według jakich kryteriów ma się je wyłaniać? Kto będzie ich właścicielem? Jaki sposób finansowania przewiduje się dla tej sieci? Tego Budka nie wie, a może nie powie. Wie tylko, że zysk z NBP powinien pójść na zdrowie, a dorzucić się do lecznictwa muszą spółki kontrolowane przez państwo. I, oczywiście, liczy na 100 mld zł z Unii Europejskiej. To ma być wizja naprawy publicznej ochrony zdrowia?
Czytaj też: Czy szpitale mają w ogóle jakieś rezerwy?
Sporządzi też Koalicja Obywatelska bilans zdrowotny Polaków. Przebada całe 38 mln i dowie się, na co chorujemy. W tym czasie wszyscy, którzy będą czekać na przebadanie, będą się jednak mogli leczyć na to, co już im dolega? Gdzie? W sieci? Co nam ten bilans da? Co PO zamierza z nim zrobić? Kto za niego zapłaci, a kto będzie w tym samym czasie leczył chorych?
Ma być też rehabilitacja pocovidowa. Owszem, jest potrzebna, ale jak ją zrobić? Skąd wziąć specjalistów, skoro już teraz lekarzy dramatycznie brakuje? Platforma ma pomysł, żeby rezydenci nie musieli zdawać egzaminu specjalizacyjnego. Trochę mało.
Poczucie bezpieczeństwa wyłania się z sondaży
W tym samym czasie PiS, zamiast skoncentrować się na chorych oraz tych, których dostępu do leczenia pozbawił, robi zamach na Szpital Południowy w Warszawie, wprowadza tam swojego komisarza. Władzę nad placówką, wybudowaną za pieniądze warszawiaków, przejmuje dyrektorka z nominacji PiS. To początek zapowiadanej przez rządzących nacjonalizacji szpitali samorządowych. Co PO ma w tej sprawie do powiedzenia? Jak zamierza przekonać lokalne społeczności do obrony ich własnego stanu posiadania? A może po prostu odda? Szumnie zapowiadana rewolucja na te pytania także nie odpowiada.
Platforma na konferencji, która miała zapowiadać rewolucję w zdrowiu, nie pokazała nic. Trudno się dziwić, że sondaże pokazują, iż Polacy nie chcą więcej płacić na zdrowie, są przeciwni podniesieniu składki. Źle oceniają rząd PiS i doskonale widzą, że zapaść w publicznej ochronie zdrowia się pogłębia. Ale brakuje wiary, że opozycja – jeśli dojdzie do władzy – przywróci nam poczucie zdrowotnego bezpieczeństwa.
Czytaj też: Niewid‑19. Dziurawy system szczepień