Afera Daniela Obajtka ewidentnie przycicha, schodzi na dalszy plan w obliczu narastającego kryzysu w szeregach władzy i utrzymującej się wysokiej liczby zgonów na covid-19. Nie powinniśmy o niej jednak zapominać, podobnie jak o poprzednich aferach obozu prawicy. Śledząc bowiem ich przebieg, możemy pokusić się o ocenę kondycji państwa i kierunku jego ewolucji w najbliższych latach.
Czytaj też: Biznesy brata Obajtka
Afery wodza i jego drużyny
Wszystkie afery obozu tzw. zjednoczonej prawicy mają trzy cechy wspólne. Pierwsza to silny związek z liderami tej formacji, włączając w to samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Główni aktorzy skandali to nie są ludzie, którzy przychodzą po coś „z zewnątrz”, jak niegdyś Lew Rywin do Adama Michnika, zapoczątkowując w 2002 r. aferę Rywina, czy Jan Kulczyk do Aleksandra Kwaśniewskiego, inicjując Orlengate dwa lata później. To afery „wodza i jego drużyny”.
Ich kwintesencją jest afera „dwóch wież” – wybuchła po ujawnieniu nagrań z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, prowadzącego biznesowe negocjacje z wykonawcą niedoszłej, wielomilionowej inwestycji spółki Srebrna, powiązanej bezpośrednio z obozem rządzącym. Silny pierwiastek personalny miała też tzw. afera Banasia. Ten wieloletni współpracownik i towarzysz braci Kaczyńskich, wypromowany przez prezesa na szefa NIK, okazał się już po objęciu stanowiska bardzo niewygodny. Nie mógł wytłumaczyć się ani ze swojego majątku, ani ze znajomości z przestępczym półświatkiem z Krakowa.