Główne wydarzenie rozpocznie się w „godzinę W”, o 17:00 na Rondzie Dmowskiego. Stamtąd narodowcy wyruszą, podobnie jak w poprzednich latach, na plac Krasińskich. Tam, jak zapowiadają organizatorzy, demonstracja zostanie rozwiązana, po niej nastąpi część artystyczna: wystąpienie słowno-muzyczne Norberta „Smoły” Smolińskiego. To scenariusz znany chociażby z marszu w 2020 r., w czasie którego doszło do jednego z najgłośniejszych incydentów pomiędzy środowiskami narodowymi a lewicą. Na wysokości Ronda de Gaulle’a, tuż po wejściu czoła demonstracji w Nowy Świat, kilku uczestników wspięło się na rusztowanie jednej z kamienic, żeby zdjąć przymocowaną do ostatniej kondygnacji tęczową flagę z nadrukowanym znakiem Polski Walczącej. Demonstranci zrzucili ją na ziemię, gdzie tłum próbował ją podrzeć, a następnie podpalić. W obronie flagi stanęła jedna z kobiet obserwujących marsz, pod jej adresem posypały się obelgi, kilku mężczyzn osaczyło ją w bramie sąsiedniej kamienicy. Policja długo nie interweniowała, ostatecznie kobietę chronił przed tłumem jeden funkcjonariusz.
Czytaj także: Kontrowersje wokół zrzutki na Straż Narodową
Marsz bez wzmacniaczy
Tym razem do powtórki może już nie dojść, przynajmniej w tym samym miejscu.