Dla obecnej ekipy rządzącej – i, jak się zdaje, osobiście prezesa Jarosława Kaczyńskiego – TVN z racji swojej niezależności od jedynie słusznej Partii i równocześnie sporego grona odbiorców jest dla niej wrogiem nr 1 na rodzimej arenie medialnej. A wroga, jak wiadomo, trzeba próbować zniszczyć, a przynajmniej zneutralizować.
Czytaj też: Protesty przeciw lex TVN w całym kraju. Trzeba wywrzeć presję na PiS
PiS Kaczyńskiego przejmuje, co może
Zważywszy na przejęcie przez Orlen (czytaj: PiS) sieci gazet regionalnych z ich zasobami internetowymi, niewykluczone, że niektórzy przynajmniej stratedzy partii Kaczyńskiego obmyślili podobną operację wobec wrażej telewizji. Nie tyle może nawet uczynienia z niej własnego narzędzia propagandy (to trudno wyobrażalne z uwagi na strukturę widzów stacji), ile spacyfikowania jej drogą prawno-polityczno-biznesowych nacisków.
Co istotne dla oceny sytuacji (i powagi sprawy), plan lex TVN jest jedynie kolejnym punktem strategii przejmowania ważnych dla stanu wolności i demokracji instytucji publicznych (stacja telewizyjna jest wszak z racji swojego charakteru instytucją publiczną mimo prywatnego statusu własnościowego). Wcześniej partyjne państwo PiS (przy de facto aprobacie stronnictw sojuszniczych, w tym partyjki Jarosława Gowina) w praktyce podporządkowało sobie w wymiarze ideologiczno-politycznym oraz personalnym prokuraturę, służbę cywilną, Trybunał Konstytucyjny, armię i policję, a także TVP, Polskie Radio i wspomniane gazety regionalne.