Kraj

Kto cwaniakuje, kto haruje

Prof. Matczak kontra młoda lewica. Jak fragment tekstu „Polityki” wywołał dyskusję o pracy

Dwie dekady temu masowe bezrobocie mobilizowało młodych ludzi do szukania jakiejkolwiek pracy. Przekonywano, że lepiej pracować byle gdzie i za byle pieniądze, byleby nie pogrążyć się w marazmie. Dwie dekady temu masowe bezrobocie mobilizowało młodych ludzi do szukania jakiejkolwiek pracy. Przekonywano, że lepiej pracować byle gdzie i za byle pieniądze, byleby nie pogrążyć się w marazmie. Mirosław Gryń / Polityka
Gorący spór liberalnych weteranów z młodą lewicą o to, za jakich czasów ciężej się „harowało” i za ile godzin pracy dziennie należy się dobrobyt, mówi wiele o różnicach nie tylko pokoleniowych, ale też politycznych i ideowych.
„Jeżeli pracujesz po kilkanaście godzin, to jesteś ofiarą wyzysku. I nie myśl sobie, że zasłużysz na awans, bo jak już zostaniesz całkiem zaorany, to po prostu wymienią cię na nowy egzemplarz.”PantherMedia „Jeżeli pracujesz po kilkanaście godzin, to jesteś ofiarą wyzysku. I nie myśl sobie, że zasłużysz na awans, bo jak już zostaniesz całkiem zaorany, to po prostu wymienią cię na nowy egzemplarz.”

Fragment tekstu POLITYKI sprzed dwóch tygodni o prof. Marcinie Matczaku wywołał burzę w mediach społecznościowych i sprowokował debatę w mediach tradycyjnych. Słynny prawnik i ojciec jeszcze słynniejszego Maty naraził się młodej lewicy, o której powiedział: „Wątpię, aby tacy ludzie byli gotowi pracować po 16 godzin na dobę, żeby osiągnąć sukces. Indywidualne niepowodzenia często służą im potem jako uzasadnienie dla zmian systemowych”. Odpowiedział mu na Twitterze Adrian Zandberg i zrobiła się z tego dzika awantura.

Lewicowy polityk pouczył liberalnego prawnika, że kodeksową normą, na razie, jest w Polsce ośmiogodzinna dniówka, a jej rozdymanie prowadzi do patologii. Ich wymiana zdań bezpośrednio przyciągnęła ponadpółmilionowe audytorium. Wkrótce hasło „16 godzin pracy” krążyło już po całej sieci. Komentowali temat znani publicyści, ekonomiści, socjologowie, politycy, pisarze i artyści.

Niekiedy mocno mijając się z sensem, co przytrafiło się Jakubowi Żulczykowi. Pisarz wypalił z grubej rury, sięgając po hiperbole „kolonii karnych, obozów pracy przymusowej i chińskich fabryk”. Chociaż publiczne wygłoszenie opinii, choćby niemądrej albo społecznie szkodliwej, wcale przecież nie oznacza, że jej autor przemocą cokolwiek narzuca ogółowi. To wyjątkowo nieuczciwy chwyt polemiczny, skądinąd w polskich debatach rozpowszechniony.

Chociaż większość głosów dotykała spraw istotnych. Filozof i publicysta Jarosław Makowski zwracał uwagę, że praca może być nie tylko drogą do sukcesu i społecznego prestiżu, ale i narzędziem samorealizacji, budowania relacji z innymi ludźmi, życia w zgodzie z naturą. I powinien to być indywidualny wybór, chociaż dyktowany pokoleniowymi doświadczeniami.

Polityka 44.2021 (3336) z dnia 26.10.2021; Polityka; s. 29
Oryginalny tytuł tekstu: "Kto cwaniakuje, kto haruje"
Reklama