Powołanie rady ds. bezpieczeństwa i obronności odbyło się w Pałacu Prezydenckim bez wielkiej pompy i na roboczo – grono od razu zebrało się na pierwszym posiedzeniu. Andrzej Duda nie odmówił sobie przemówienia inauguracyjnego, w którym wspomniał w zasadzie o wszystkich problemach decydujących o poziomie bezpieczeństwa kraju i statusie zdolności obronnych.
Rytualna krytyka rządów obecnej opozycji i pochwała „dobrej zmiany” padła z ust ministra obrony Mariusza Błaszczaka. Szef MSWiA Mariusz Kamiński mówił konkretniej o kilku projektach, w tym dotyczących cyberbezpieczeństwa i modernizacji służb. Obaj ministrowie chwalili się i siebie nawzajem, jak stanowczo i nieustępliwie bronią wschodniej granicy przy duchowym i osobistym wsparciu prezydenta, który jeździ, ogląda i pomaga. Jeśli nowe ciało doradcze miałoby działać tak, jak zaczęło, to wszystko jasne – chodzi o propagandę. Jest jednak cień nadziei, że przekaz polityczny nie całkiem zdominuje obrady.
Czytaj też: Prezydent zamówił meble do rezydencji. Czym zabłyśnie?
Rada Dudy. Dlaczego dopiero teraz?
Będzie to siódma tematyczna „podrada” w ramach dużej Narodowej Rady Rozwoju. Są już podobne ds. rolnictwa, zdrowia, samorządu, spraw społecznych, młodzieży czy środowiska i energii. Ich działalność polega głównie na spotkaniach bez kamer i spokojnych dyskusjach. Słychać o nich niewiele, bieżącego wpływu na politykę państwa nie mają żadnego, choć od czasu do czasu przynoszą pomysł jakiejś regulacji.