Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Lex TVN przegłosowane. Po co to Kaczyńskiemu?

Posiedzenie Sejmu 17 grudnia 2021 r. Posiedzenie Sejmu 17 grudnia 2021 r. Sławomir Kamiński / Polityka
W kuluarach krąży atrakcyjna medialnie plotka, że ceną Andrzeja Dudy za podpis pod lex TVN będzie głowa prezesa TVP Jacka Kurskiego.

Na ostatnim w tym roku, budżetowym posiedzeniu Sejmu PiS niespodziewanie otworzył zamrażarkę i wyjął z niej senackie weto do uchwalonej w sierpniu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, potocznie zwanej lex TVN. Wydarzenia potoczyły się błyskawicznie, w niecałe dwie godziny było po wszystkim.

Czytaj też: Zamiennik lex TVN i Trybunał Przyłębskiej jako bajpas

Lex TVN przegłosowane w dwie godziny

Komisja kultury nie przeprowadziła żadnej merytorycznej dyskusji nad uchwałą Senatu, krótko potem rządząca większość odrzuciła ją na sali plenarnej. Klub PiS dostał wsparcie od trzech posłów Pawła Kukiza oraz niezrzeszonego (i teoretycznie urlopowanego) Łukasza Mejzy. Nawet gdyby cała opozycja wyjęła karty do głosowania, nie zerwałaby kworum, bo od głosu wstrzymał się inny prorządowy poseł niezrzeszony Zbigniew Ajchler. PiS starannie wybrał dzień głosowania – posłowie wiedzieli, że muszą być obecni, bo rano uchwalali budżet.

Tryb prac nad wetem Senatu był nieprzyzwoity, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Komisja kultury została zwołana znienacka na 20 minut przed początkiem posiedzenia, jej członkowie dostali wiadomość SMS-ami. Opozycja podważała legalność obrad, straszyła posłów PiS odpowiedzialnością karną i zbojkotowała głosowanie na komisji. Symboliczne sceny rozegrały się chwilę później – przewodniczący Piotr Babinetz uciekał przed dziennikarkami zadającymi proste pytania: kto mu polecił zwołać komisję i dlaczego stało się to tak nagle. Wyglądało to raczej żałośnie, a Babinetz wcale nie sprawiał wrażenia polityka triumfującego po zwycięstwie nad opozycją.

Ustawa, o której mowa, narodziła się w połowie roku i w sposób oczywisty wymierzona jest w amerykańskich właścicieli TVN, czyli grupę Discovery. W największym skrócie chodzi w niej o to, żeby nie można było przyznawać koncesji telewizjom kontrolowanym przez właścicieli spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Oficjalna wersja głosi, że nowelizacja ma zapobiec tworzeniu telewizji w Polsce przez kapitał chiński, arabski i rosyjski, ale wiadomo, że na celowniku jest znienawidzona w PiS stacja z Wiertniczej. Ustawa nie musi doprowadzić do likwidacji grupy TVN, ale jeśli wejdzie w życie, to główny kanał (TVN) musiałby działać jako telewizja kablowa lub satelitarna (a nie naziemna), co ograniczyłoby zasięg i wpływy z reklam.

Czytaj też: KRRiT przedłużył koncesję TVN24. W tle dziwna uchwała

Co zrobi Andrzej Duda?

Sejm nie rozpatrywał dotychczas weta Senatu do lex TVN (choć miał większość do jego odrzucenia), bo własne weto zapowiedział Andrzej Duda. Jak mówił w głośnym przemówieniu na święcie Wojska Polskiego 15 sierpnia, zagwarantuje, że Polska będzie dotrzymywała zobowiązań sojuszniczych, w tym dotyczących swobody działalności gospodarczej. Później zapowiedź weta kolportowali prezydenccy ministrowie, a Duda w wywiadzie dla TVN mówił tak: „W Polsce przestrzegane są wszystkie normy, że w Polsce jest wolność słowa, w Polsce jest wolność prowadzenia działalności gospodarczej, gwarantowana przez polską konstytucję, i w związku z tym z tego punktu widzenia będę oceniał tę ustawę, jak ją dostanę”.

Dziś Pałac mówi już innym tonem: „analizy zostaną powtórnie przeprowadzone”, „prezydent ma 21 dni na decyzję”. Mój rozmówca z PiS jest przekonany, że Duda jest „dogadany” i nie zawetuje ustawy, a protesty Amerykanów (USA ustami szefa warszawskiej placówki wyraziły „skrajne rozczarowanie” decyzją Sejmu, i mają nadzieję, że prezydent „będzie działać zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, aby wykorzystać swoje przywództwo do ochrony wolności słowa i działalności gospodarczej”) zostaną zignorowane. W kuluarach krąży zaś atrakcyjna medialnie plotka, że ceną Dudy za podpis pod lex TVN będzie głowa prezesa TVP Jacka Kurskiego. Informacja ta jest jednak na razie niezweryfikowana. Nie wiadomo nawet, czy toczyły się jakieś rozmowy PiS z Dudą o lex TVN, czy też prezydent został zaskoczony decyzją Sejmu jak szeregowi obserwatorzy tej sprawy.

Czytaj też: Jak Zachód ogranicza zagraniczny kapitał w mediach

Kaczyński ucieka do przodu?

Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego PiS – a ściśle Jarosław Kaczyński, bo to ewidentnie jego osobista decyzja – wrócił do tej ustawy. Wydaje się, że to z jednej strony próba przekierowania uwagi Polaków (w tym wyborców PiS) z zabójczej dla rządzących mieszanki koronawirus–inflacja–Mejza na wojnę z liberalnymi mediami, a z drugiej – demonstracja siły, sprawczości i świadectwo, że prezes wciąż ma cały obóz władzy pod kontrolą.

Dziś wszyscy – i słusznie – trąbią o uderzeniu władzy w media, ale przecież także dziś usłyszeliśmy o rekordowych podwyżkach cen gazu i energii, o 566 zgonach covidowych, a poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski publicznie zażądał dymisji ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego. Nasuwa się częstochowski rym – gdy wszystko się pruje, Kaczyński atakuje. Ta ucieczka do przodu może być spektakularna i niewykluczone, że lex TVN to zwiastun jeszcze ostrzejszego kursu PiS w najbliższych miesiącach.

Czytaj też: Lex TVN i co dalej. Discovery będzie bronić swoich interesów

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną