Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Giertych, Wrzosek i Pegasus. Mamy polską Watergate? Łatwo się nie dowiemy

Mamy polską Watergate? Mamy polską Watergate? BEW
Wygląda to na polską Watergate. Z tą różnicą, że nie da się afery udowodnić żadnym dziennikarskim śledztwem, a władza nie poniesie konsekwencji. Taki mamy nie tylko klimat, ale i prawo.

W odstępie niecałych trzech tygodni dostajemy dwie informacje o inwigilacji dwóch osób za pomocą superprogramu szpiegowskiego Pegasus. Pierwsza to Ewa Wrzosek, działaczka Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia (opozycyjnego do rządzącego prokuraturą Zbigniewa Ziobry), która wsławiła się m.in. wszczęciem śledztwa w sprawie zarządzenia przez premiera Morawieckiego wyborów kopertowych. Drugi to Roman Giertych, adwokat, krytyk PiS mający liczne kontakty na opozycji, prowadzący sprawy osób skonfliktowanych z władzą (choćby wyłudzenia pieniędzy i niezapłacenia za projekt słynnych dwóch wież).

Inwigilowanie Pegasusem. Polska Watergate?

Wypowiadający się dla TVN24 John Scott-Railton, naukowiec z kanadyjskiej organizacji Citizen Lab działającej przy uniwersytecie w Toronto (to ona zawiadomiła Romana Giertycha i Ewę Wrzosek o swoich ustaleniach), stwierdził, że nigdy nie spotkał się z tak intensywną inwigilacją jednego człowieka jak w przypadku Giertycha. W krótkim okresie, od września do grudnia 2019 r., było na ten telefon 18 ataków hakerskich za pomocą Pegasusa (licencję wykupuje się na określoną liczbę ataków stosowanych jednorazowo na urządzenia różnych osób). Citizen Lab uprzedził, że telefony Wrzosek i Giertycha mogły być przeglądane także w innych okresach.

  • Ewa Wrzosek
  • inwigilacja
  • Pegasus
  • Roman Giertych
  • służby specjalne
  • Watergate
  • Reklama