Roman Giertych szacuje, że inwigilacja opozycji to 20 proc. wykorzystania Pegasusa przez władze. 80 proc. służy do inwigilacji „swoich”. Potwierdzają to ustalenia „Gazety Wyborczej”, która doliczyła się do tej pory pięciu ofiar po stronie ludzi PiS.
90 ataków TVP na Giertycha
Giertych jest drugą z pięciu potwierdzonych przez Citizen Lab ofiar Pegasusa, która składała wyjaśnienia przed komisją. Pierwszą był senator i były szef kampanii wyborczej KO Krzysztof Brejza. W tym tygodniu komisja przesłucha też prokuratorkę z niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia Ewę Wrzosek. Następny ma być szef AgroUnii Michał Kołodziejczak. Jego inwigilację Citizen Lab potwierdził wczoraj. Potwierdził także inwigilację Tomasza Szwejgierta, gdy pisał książkę o Mariuszu Kamińskim (szefie MSWiA i koordynatorze służb specjalnych).
Giertych wiąże daty ataków Pegasusem na jego telefon ze swoimi rozmowami w Watykanie, gdy przygotowywano audiencję Donalda Tuska u papieża Franciszka, i z okresem, w którym decydował się ewentualny start Tuska w wyborach prezydenckich.
Potwierdził, że z jego telefonu wykradziono m.in. maile z okresu po zaprzestaniu użytkowania Pegasusa i przed nim. Funkcjonalność systemu pozwala wykraść hasła dostępu do skrzynki mailowej i zasysać wszystkie dane z telefonu, także archiwalne. Dowodem na takie wykorzystanie oprogramowania wobec Giertycha jest dysponowanie przez TVP informacjami z maili i esemesów dotyczących kontaktów jego – jako adwokata – z klientami.