Kraj

Pegasus: są kolejni poszkodowani. Afera zatacza coraz szersze kręgi

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Łośko w Sejmie Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Łośko w Sejmie Tomasz Jastrzebowski / Reporter / East News
Ujawnione przez „Gazetę Wyborczą” i „Die Zeit” informacje o włamaniach na telefony opozycyjnych polityków dowodzą, że skala inwigilacji była znacznie szersza, niż uważano. A jej pełnych rozmiarów możemy nigdy nie poznać.

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Łośko i prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza to kolejne ofiary systemu Pegasus. Dołączają tym samym do szerokiego panteonu postaci związanych z opozycją, których ruchy w świecie cyfrowym i analogowym były dokładnie monitorowane. Przez kogo? Formalnie wciąż nie wiadomo. Oficjalnie w Polsce dostęp do Pegasusa miało tylko CBA. Wywiad i kontrwywiad wojskowy nie były programem specjalnie zainteresowane, obawiając się, że dane zbierane z jego pomocą mogą być przechowywane i wykorzystywane przez obce rządy i służby specjalne.

Rząd PiS konsekwentnie odrzuca zarzuty o inwigilację swoich politycznych przeciwników. Sprawę albo komentuje ogólnikowo, zapewniając, że każde użycie Pegasusa było przeprowadzane za zgodą sądu, albo lekceważy, sprowadzając do rangi absurdu. Na przykład wiceminister sprawiedliwości Michał Woś usiłował wmówić opozycji i dziennikarzom, że jedyny Pegasus, jaki w życiu kupił, to była przestarzała konsola do gier.

Czytaj też: Izrael też ma problem z Pegasusem. Czyja głowa tu poleci?

Pegasusgate. Inwigilacja przez SMS

Kto kierował inwigilacją, pozostaje na razie tajemnicą. Samo szpiegowanie telefonów jest już jednak faktem. Międzynarodowe śledztwo dziennikarskie, przeprowadzone przez konsorcjum Forbidden Stories, właśnie ujawniło nowe tropy w Pegasusgate.

Reklama